Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/205

Ta strona została uwierzytelniona.

wracać niecierpliwie, zatrzymując się na niektórych, potém wprędce, z niechęcią je rzucając, by przejść do innych....
Usiadła na ławce.... chciała się zmusić do czytania — zaczęła od pierwszéj karty. Usiłowanie było daremne — książka była jedną z tych, w których umysł żywszy i logiczny może śmiało kilkadziesiąt kartek ominąć, wiedząc z góry drogę, jaką autor będzie prowadził, nieskończenie kołując, aby dojść do tego, coby się lepiéj w kilkunastu wyrazach powiedzieć dało.... Czytanie — stało się niemożliwém.... Rzuciła na kolana po niejakim czasie książkę i zatopiła się w myślach — dla kogo ona pisana być mogła? Dla tych co nic a nic nie umieli była za rozumną; dla tych co umieli coś — nie przynosiła nic nowego. Tytuł i imię autora zawiodły.... Z westchnieniem jeszcze raz obejrzawszy spis rozdziałów, który stał za książkę całą — położyła ją na ławce.
Koléj przyszła na powieść. Tu czar pięknego stylu i formy — wykonanie szczegółów stanowiły wartość całą. Z pierwszych zarysów wątek można było odganąć — lecz za urokiem słowa.... można przynajmniéj iść było bez znudzenia.... Było to coś nakształt muzyki.... która robi wrażenie, choć myśli określonéj, jasnéj wydobyć z niéj niepodobna.... Heroina powieści obdarzona była przez autorkę energicznym charakterem, podobało