Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/238

Ta strona została uwierzytelniona.

Tak doszli do wrót dziedzińca, gdzie poczciwy Ernest Burakowski oczekiwał czerwony z radości, śmiejąc się na widok panicza i przyjaciela... Swawolili niegdyś razem na tym dziedzińcu i byli jak dwaj bracia....
W ganku stał Łukasz, kucharz i faworyt pana, z powitaniem także, i cała czeladź rada paniczowi, którego wszyscy kochali jak major. Kłaniano mu się do kolan, a przypatrywano — czy wyrósł, czy nie zmizerniał.... jak wygląda.... Jeszcze się ta niemal familijna scena nie skończyła, bo — po staremu domownicy rodzinę niejako składali — gdy Erdziwiłł przypadkiem, a nie bardzo w porę nadjechał, podzielać radość ogólną.
— O tom spadł szczęśliwie, bratku! zawołał. Co to jest przeczucie pasożyta! gdzie gody tam i ja.... a toć tu gody jak na powrót syna marnotrawnego, i major jeśli nie zabije tłustego barana — to choć kapłona.... pewnie.
— Ale ja nie zasługuję na nazwisko marnotrawnego! rozśmiał się Robert, — to obraza!!
— Zasługujesz! marnujesz najpiękniejsze lata do kochania — i nie kochasz się, ani żenisz....
Zarumienił się Robert....
— Już my tu ci w téj zatwardziałości grzesznéj długo pozostać nie damy! śmiał się sędzia — panny wszystkie na ciebie czekają, będziesz musiał wybierać....