Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/24

Ta strona została uwierzytelniona.

— O! nie! żywo przerwał Brandys, że nie to nie. Ja ją znam. To charakter żelazny.... Ba! ba! Gdy z téj ruiny, w jakiéj nieboszczyk nas zostawił, z latami, przy oszczędności i ładzie fortuna się podniosła, oczyściła i znowu stała wcale pańską.... mieliśmy bez liku konkurentów. Dalipan i takich, którychby inna nie odrzuciła; że o innych nie wspomnę, dwu wołyńskich goluteńkich książąt czy kniaziów, ale tak wyedukowanych.... bo to tam ich zawczasu na myśliwców posagowych uspasabiają — powiadam ci.... sacré matin! — jak królewicze! Ani patrzeć na nich nie chciała.... Co ona ich tu wymiotła i jakich!! Teraz też wiedzą, że próżnoby tu się kusili, żaden ani zajrzy....
Ustał nieco pułkownik, bo i jemu cygaro zagasło, zapalił je prędko, i nie dając zmienić przedmiotu rozmowy, kończył uparcie o swéj pani.
— Kobieta wyjątkowa, powiadam ci....
— Wiele ma lat? przerwał major....
Brandys głową pokiwał.... Zdawało mu się nieprzyzwoitém zdradzać najdraźliwszą z niewieścich tajemnic swéj pani.
— Co tam lata — rzekł porywczo — metryka głupstwo.... Zobaczysz.... wygląda młodo, a rozum — rozum nas wszystkich starych zakasuje.... Prawda, w ogóle niewiasty, wiesz — włosy mają długie, mówi przysłowie — a rozumu niewiele; a no, gdy się rozumna niewiasta uda, żaden jéj