Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/246

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale dobre, serdeczne ludziska! Gdyby im Pan Bóg dał tyle głowy co mają serca.... nic przedziwniejszego nad nichby nie było. Jakże ci się podobało sąsiedztwo? dodał major.
— Słowo w słowo tak jak ojcu....
— Za tę grzeczność, którą nam wyświadczyli zjeżdżając się tu — a prawdę rzekłszy, ja na nią nie bardzo zasłużyłem, bo mało gdzie bywam — musimy się wywdzięczyć.... Trzeba konie zawczasu przygotować do objechania sąsiadów. Rozumie się, że ty ze mną — rzekł spoglądając synowi w oczy major. Prędzéj, późniéj, a mnie się zdaje, że nawet prędko bardzo, w Żabliszkach ci się trzeba będzie lokować — zatém.... pokumać się nie zawadzi.
Robert zmilczał.
— Ja trwam w téj myśli, żebyś się ty tu przeniósł....
— A mnieby boleśnie było ojca ztąd rugować — odpowiedział Robert — nie zgodziłbym się nigdy na to z dobréj woli, bo toby było ofiarą, daleko nawet cięższą dla kochanego ojca, niż się zdaje....
— Ofiara dla ciebie, moje dziecko, nie może mi być ciężką, ale słodką, rzekł ojciec — wierz mi....
— A dla mnie ona byłaby brzemieniem na sercu — odezwał się Robert.
— Tymczasem omyłkę, którą ja popełniłem, mówił major, w jakikolwiek sposób należy naprawić. Zdawało mi się — kalkulowałem... no — słowem,