Strona:Adam Dobrowolski - Klemens Junosza Szaniawski. Portret literacki.djvu/6

Ta strona została uwierzytelniona.

»Zagłobianizm« ma racyę bytu. Takich, niestety, postaci mieliśmy do zbytku, w opowiadaniu współczesnem; dziś niebaczny na wszystko humor ze wstydem ucieka. Szczęściem, ta właściwość Klemensa Junoszy nie jest jedyną; umie on niedolę zrozumieć, jej bolesne obrazy na karty swoje wprowadzić, poruszyć dramatycznym wątkiem czytelnika i zmusić go do zadumy nad położeniem ogólnem. Krótkie szkice, jakie autor na tle domowego ogniska dworku rysował, tchną rozrzewnieniem. W nowelli »Na szarej jesieni« (1879 r.) widzimy profil starej kobiety — o zmarszczce na czole — spełniającej tysiączne zadania codzienne, z cichem poddaniem; »a jednak — mówi autor — ta kobieta nigdy w życiu nie pisała o obowiązkach«... Jak to rozumieć mamy? czy to jest aluzya do piszących o obowiązkach, a obowiązków swoich niespełniających? Mniemam, że to jedno zdanie, nawiasowo rzucone, oświetla dostatecznie konserwatyzm pisarza i jego stosunek do nowoczesnych postulatów, jego niewiarę we wpływ nauki na rozwój moralności. Zobaczymy później, że bohaterowie Junoszy prawie wszyscy spełniają swoje obowiązki, jako prostą konieczność; wszyscy nie opuszczają nigdy stanowiska... Czy tak się dzieje w rzeczywistości? Czy ci ludzie o średniem, często niższem wykształceniu, są w możności wznieść się na tak wysoki szczyt zrozumienia obowiązków? Smutne doświadczenie poucza, że autor różowo zabarwiał istotny stan rzeczy i bardzo często przedstawiał malowidła niezgodne z prawdą. Przecież, pomimo z góry powziętego optymizmu, w drobiazgach Klemensa Junoszy wciąż tętni żałość jakaś. Czy to budząca się świadomość rzeczywistości? W dumaniu prozą, p. t. »Noc jesienna« (Wiek z r. 1883), przelatują cienie występków, dokonywanych przez chłopa: kontrabanda, kradzież pieniędzy na probostwie, drzewa w lesie, śmierć leśniczego — a ponad tem wicher jesienny, łamiący gałęzie, zacierający ślady. Autor pogoń wysyła i dodaje: »szukajcie wiatru w polu, dobrzy ludzie«.
W księdze własnych wspomnień odszukał autor rozdziały, dotyczące zwalisk nadziei, która w ogniu nieszczęść strawiona pozostawiła w spuściznie ruiny.