Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/143

Ta strona została skorygowana.

mnie tyle dobrych duchów, jak w owych czasach; śpiewały mi, dodając mi otuchy i siły. A kiedy później wstąpiłam w drugi związek małżeński, wypływający już z obopólnej dobrej woli i wzajemnej miłości, po jakimś czasie zapytałam swego opiekuna ze zdumieniem, dlaczego teraz nie przychodzi do mnie tyle dobrych duchów. Uśmiechnął się trochę tajemniczo i odrzekł:
— Wszak teraz masz dobrego przyjaciela na ziemi i nie trzeba już przychodzić cię pocieszać, ocierać łzy z twej strapionej twarzy.
Zadumałam się wówczas, pytając sama siebie, czy może nie było lepiej dla mego ducha wówczas, gdy byłam opuszczona na ziemi, ale za to otoczona tak tkliwą opieką czystych duchów, które mię wprost pieściły i tuliły, jak małe dziecię, gdy mi było źle na świecie. Lecz duch ochronny powiedział mi:
— Nie martw się, że oni teraz nie przychodzą do ciebie; miłość jest niezniszczalna, pamiętają dobrze o tobie. Tobie teraz trzeba dobrej opieki na ziemi, bo bez niej trudnoby ci było spełnić to, co masz przeznaczone spełnić jeszcze w tem życiu.