Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/259

Ta strona została skorygowana.

chodziła jeszcze po krawędzi czyśćca swego ciała — cierpiała karmicznie. W wolności ducha wezbrała siła szczerej, dziecięcej modlitwy i ta siła, zlana z wiarą ludzi, przy pomocy jeszcze wyższych sił tworzy cuda. Lecz Terenia razem z tą wielką siłą, ze wszystkiemi modłami, nie jest jeszcze tak wolnym duchem, by mogła się oderwać na dłuższą chwilę od widoku tego świata i życia astralnego. Nie pozwalają jej także na to dogmaty kościelne. W astralu jest wiele kościołów i tam znajdują się jej wizerunki także; stwarzają je myślowo duchy, szukające u niej pomocy. Gdy spełni swe zadanie, jakie sama wzięła na siebie, rozejrzy się pewnie lepiej we wiecznej przestrzeni. Niegdyś pomagała sama do stworzenia różnych dogmatów Kościoła katolickiego i w to, co niegdyś z innymi wytworzyła, sama wierzy; jako w zbawienne, więc trudno z nią rozmawiać na ten temat, podobnie jak trudno byłoby także tak zwanej Tereni Neumann objaśniać wielki zakon Karmy, wieczny zakon odpłaty. Żona Piłata w ciele Tereni N. oczyszcza się tem samem, że budzi wspomnienia i wiarę w niewinne ukrzyżowanie Chrystusa. Lecz żona Piłata razem ze św. Terenią pracowały nad wielu dogmatami kościoła rzymsko-katolickiego. Żona Piłata i dziś chciałaby, żeby jedynie oczy katolickie patrzały na jej stygmaty i pragnęłaby swojemi stygmatami utrwalić mocną wiarę w jedyny zbawczy Kościół katolicki, w czem Terenia w dobrej wierze jeszcze jej dopomaga.[1] O żonie Piłata, a Tereni N. pisze się już wiele. Terenia i żona Piłata nie są z tego zadowolone; widzą w tem niejako szataństwo, profanację świętych ran. Żona Piłata tak chętnie powróciłaby do uśpienia, do wiary, którą z innymi tworzyła. Lecz już wybiła godzina jej opamiętania się i zrozumienia praw wyższych, niezmiennych, praw Boskich, a nie ludzkich. W chwilach ekstazy jest niejako blisko dobrego Chrystusa i blisko owej Prawdy. Wówczas to myśl jaśniejsza owłada jej ducha i cierpienia nic wydają jej się strasznemi, przynoszą jej bolesną ulgę lecz boleść ta zamienia się w radosną, kiedy płomień cierpienia spala zarodki przewinienia przeciw Niewinnemu.
Gdy będziesz w odłączeniu w świecie Ducha, chociaż ujrzysz gdzie świętą Terenię, nie dotykaj jej nawet myślą; ujrzawszy ją, rzuć tylko w przestworza myśli, jako pozdrowienie dla niej. Światło wiecznej prawdy rozświetli twoją duszę. Przykro mi było słuchać, gdy żądała od ciebie przysięgi; lepiej niech nie powtarzają się takie rozmowy pomiędzy wami. Mam ją pod swoją opieką i mem zadaniem rozbudzić jej duszę, co już się stopniowo dzieje. Miała już kilka spotkań po swojem odejściu od ciała, kilka rozmów podobnych, jak z tobą. Duchy, które już dawno zapomniały, do jakiego kościoła należały na ziemi, zbliżały się do niej, jak do siostrzanej duszy. Lecz ona biedna, kiedy spostrzegła u nich dziwną wszechstronność myśli i to, że nie przykładają wielkiej wagi do uznawanych przez nią świętości, brała do swej białej, drżącej ręki krzyż, zwisający na szarym habicie jej ducha i prędko się nim zasłaniała przed odwiedzającymi ją. Ale chociażby chciała zapomnieć o rozmowie z tobą i z tamtymi, nie potrafi zapomnieć.



  1. Przyp. Red.: Jak wierną pragnie być Teresa N. Kościołowi katolickiemu i jak bardzo zależy jej na uznaniu ze strony tegoż Kościoła, widać z następnego, podanego przez dzienniki faktu: Gdy przedłożono jej napisaną o niej książkę, zwróciła się z żalem do obecnego przytem przedstawiciela duchowieństwa: „I znowu niema tu aprobaty cenzury kościelnej!“