Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/57

Ta strona została przepisana.

tchnęła i już zdołała uczynić jeden krok naprzód, ku Chrystusowi; spadł wielki ciężar z jej ducha i ciała. Lecz jeszcze ciężyła jej i paliła ją jej szata — i znów nie mogła dalej postąpić, jakby odzież skrępowała jej nogi i piersi.
Wówczas Chrystus uczynił krok ku niej i stanął przy niej, kładąc rękę na jej ramię. Błyskawicznie spadło z jej ciała wszystko okrycie. Ujrzała się nagusieńką. Lecz jak przedtem pragnęła zatańczyć przed Nim nago, tak nagle zawstydziła się swej nagości. Ujrzała skierowane lubieżnie na swoje ciało wszystkie oczy, które kiedykolwiek pożądliwie na nie patrzyły czy to w ostatniem życiu, czy w któremkolwiek poprzedniem zrodzeniu na ziemi. Wszystkie bowiem żywoty dotychczasowe, kiedy tylko przebywała na ziemi w postaci kobiety, przesunęły się momentalnie przed wzrokiem jej duszy. Ujrzała te niskie rozkosze ciała, ujrzała, jak niskie one były. Bo tam, gdzie myślała, że nikt jej nie widzi, gdy spoczywała w objęciach ukochanego, otaczały ją duchy chciwe rozkoszy, wyrywające poprostu magnetyczne fluidy z obojga podczas ciepłego uścisku ciała. Ujrzała też i astralne fantomy, wampiry i larwy, stworzone podczas tych rozkoszy. Poznała, jak nieczyste są te rozkosze cielesne, jeśli się w nich żyje bez świadomości tego, co się z nich wówczas tworzy. Nie wiedziała przedtem, jak przykro jej kiedyś będzie przypominać je sobie, i to w obecności Jezusa.
Stanęła nagle, jak przed Sędzią, który każę jej sądzić siebie samą, gdy ujrzała nagie swoje ciało i nagą prawdę. Z lękiem i rozpaczą, zawstydzona podniosła ku Niemu oczy, jakby chciała prosić o litość.
— Zlituj się sama nad sobą — usłyszała Jego myśl — i ręka Jego przesunęła się z ramienia jej na głowę. Zniknęło jej własne ciało z przed oczu, za to ujrzała siebie jako ducha w przepięknej szacie duchowej. I Jezusa ujrzała wzrokiem duchowym.
O, jakże piękną i czystą była w tej chwili! Miłościwe oczy Chrystusa spotkały się z jej spojrzeniem; czuła, jak w nich tonie i jakby rozpływa się, zatracając poczucie odrębności istnienia i doznając niewymownej niebiańskiej rozkoszy.
A Chrystus zapytał:
— Czy podoba ci się ta szata? Czy miłem ci jest uczucie tej lekkości duchowej?
Radosne westchnienie było odpowiedzią.
Wtedy rzekł Chrystus:
— Szatę, jaką widzisz na sobie i lekkość, jaką odczuwasz, miałaś, nim poznałaś ten świat i nim zaczęłaś żyć na nim. Czyń dobrze, a znów je odzyskasz.
Króciuchna była chwila zlania się z Synem Bożym w miłości. Radosnem spojrzeniem ducha ślubowała Mu wierność na wieki. Kiedy położył jej rękę na ramię, mówiąc: „Idź i czyń dobrze, a znów odzyskasz taką szatę i taką lekkość duchową“, zaczęło się już zarysowywać na niej ciało, materjalizując się z powrotem. Za moment było już zupełnie zmaterializowane, a na niem znalazła się znów szata, ułożona tak, jak leżała, zanim Chrystus wyciągnął rękę w stronę Suryi. Tylko perły były porzucone na ziemi.