Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/58

Ta strona została przepisana.

Surya spojrzała na nie bezradnie — i znów powróciła jej myśl: „Oddam Mu perły, jeśli tylko zechce ze mną mówić“. Zgarnęła te skarby ziemskie do skrzynki i podała Mu je, mówiąc Mu tylko myślą: „Weź to dla Swoich biednych“.
Lecz Chrystus nie spojrzał już na nią, modląc się znów.
A człowiek patrzący z ukrycia, żądny widzenia sceny spotkania się pięknej żydówki z Nazarejczykiem, nie widział tak jasno dobrego Ducha i nie dojrzał wyraźnie całej sceny przemienienia — ale i on został przeszyty błyskawicą chwilowej świadomości, błyskawicą spojrzenia wszystko-widzącego Jezusa, która mu przywróciła chwilowe opamiętanie się. Wyszedł z ukrycia, klękając tuż u stóp Jezusa, chcąc Jego błogosławieństwa na drogę życia. Opuścił głowę, czekając, aż dłoń Chrystusa na niej spocznie — lecz oczy jego już zaczęły się ślizgać po zbieranych przez piękną dziewczynę na ziemi skarbach. „Kogo też Chrystus niemi obdarzy?“ — myślał, nie wczuwając się już w to, czy On dotknął jego głowy, czy nie.
Chrystus modlił się dalej, a ona bezradnie przystanęła ze skarbami w rękach, nie wiedząc, czy je zostawić, czy nie. Pomyślała:
— On nie chce tych pereł widocznie dlatego, że ukradłam je matce, która z pewnością będzie mię przeklinać, gdy spostrzeże ich brak. A te drugie perły i złote pierścionki także dziwną drogą zostały nabyte...
I wracała powoli, rozmyślając nad tem, co przeżyła, smutna, bardzo smutna, że jeszcze pewnie długo będzie mieć na sobie podobne ciała, jak obecnie, nim w nich oczyści się zupełnie, by mogła otrzymać tę przecudowną, jasną, czystą szatę ducha, w której bez wszelkiego wstydu może pójść do Boga i żyć w bliskości Jezusa.,


∗             ∗

W poprzednich życiach całe tysiąclecia żyła z małemi tylko wyjątkami w ciele kobiety, i to zawsze niemal kobiety pięknej. W chęci ratowania innych, lecz zatraciwszy już częściowo pamięć o prawach boskich, zradzała się na świat, a chociaż po każdem odejściu w zaświaty odczuwała wolność duchową, jakiej na ziemi rzadko kiedy zaznała, to jednak w życiu ziemskiem, w świadomości ludzkiej raz po raz zatracała lepszą świadomość duchową i prawdziwą wolność życia, podobnie jak zresztą wielu wędrowców na kuli ziemskiej. A długi się mnożyły, bo słudzy Złej Woli skrzętnie zapisywali każdy czyn, każdą myśl nasuniętą jej przez Niskie Moce duchowe, a przez nią wykonane. Mnożyły się czyny złe, lecz zawsze jeszcze brały przewagę myśli i czyny dobre, których już także wiele miała za sobą. Toteż nie mogli jej zabronić przystępu do Jezusa — chociaż z dorobkiem takich pojęć i myśli o miłości, jakie ją wówczas otaczały; nie mogli przeszkodzić jej duchowi, by przejrzał na światło prawdy.
Ta krótka chwila boskiego cudu, dokonanego przez Jezusa, garść jasnych promieni, sypiących się na nią przy spojrzeniu Ducha Czystego — była chrztem opamiętania dla jej ducha i jak gwiazda przewodnia świeciły jej te promienie czystej Boskiej Miłości z życia