Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/66

Ta strona została przepisana.

— Panie, poślij ze mną którego z uczni, by dano mi wiarę, że przychodzę z Twego polecenia.
Wówczas Chrystus skinieniem ręki dał znak jednemu z uczniów, by poszedł z nią. Odeszli cicho, w zamyśleniu, nic do siebie nie mówiąc. Ona nie odzywała się do niego z obawy, by on, uczeń, nie obraził się, że ona śmie do niego przemawiać. Im dalej szli, tem ciszej starała się stąpać za nim, by mu nie przerywać myśli; gdy zbliżali się do miasta, szła już o pięć kroków w tyle, a tuż u bram miasta niepostrzeżenie naraz zawróciła, myśląc:
— Pocóż miałabym z nim iść do Łazarza? Wszak on może lepiej wykonać, co polecił Chrystus. Mogłabym mu tylko przeszkadzać w zbudzeniu Łazarza. Wszak on częściej jest świadkiem cudów, czynionych przez Jezusa i wie, jak trzeba położyć ręce na martwe ciało, by ono znów powstało do życia.
A jednak w chwili, gdy Chrystus dał jej zlecenie, by poszła zbudzić Łazarza do życia, nie widziała w tem nic niemożliwego i chciała to sama uczynić. Dopiero u wejścia do miasta straciła wiarę w swoją siłę, gdyż różne myśli nasuwali jej po drodze ci, których nie dostrzegało jej oko. Bo niewidzialne cienie szły w ślad za nimi, by zmącić obojgu myśli. Uczeń ów, który Suryi towarzyszył, nie zauważył był przedtem dokładnie, co Chrystus do niej mówił spojrzeniem, bo owionęła go wówczas fala niechęci do niej, to też nie wiedział, jakiem zadaniem ją Chrystus obdarzył. Domyślał się trochę, lecz nie miał pewności, bo trudno mu było pojąć, żeby ta dziewczyna, kochająca, jak myślał, swego przyjaciela bardziej, niż Jezusa i oddająca się do bezprzytomności cielesnej rozkoszy, mogła spełnić coś tak wzniosłego, jak zbudzenie Łazarza do życia. A Cienie duchowe już się o to postarały, by go w tem zdaniu utrwalić.
Tymczasem Surya, przeświadczona, że on tak samo pojął myśl Chrystusa, jak ona i wie dobrze, co jej Chrystus polecił, znikła nagle cicho u bram miasta. Opuściły ją też wówczas cienie ciemnych myśli, odetchnęła. Pomyślała, że pewnie tak będzie dobrze, bo jego nie będzie drażniła jej obecność, a miała wiarę, że on sam może wykonać to, co jej było polecone. I poszła znów szukać swego przyjaciela, by go znów usilnie prosić, aby poszedł do Jezusa.
Uczeń zaś, który jej towarzyszył, po przyjściu do miasta nie mógł sobie uświadomić, co i jak tam miało być wykonane. Zawrócił tedy ze spuszczoną głową, nie zbliżając się nawet ku swemu Mistrzowi i usiadł wśród uczni.
Surya wróciła za 2 dni, będąc przekonaną, że ten, co towarzyszył jej do miasta, wykonał zlecenie Jezusa. Chrystus znów pouczał lud, a ona chciała usiąść u nóg Jego. Wówczas On zapytał:
— Córko, czyś spełniła, co ci poleciłem?
Ona, będąc przekonaną, że wszystko w porządku, skinęła głową na znak potwierdzenia, myśląc: „Wszak to wszystko jedno, czy ja, czy ten uczeń zbudził Łazarza.“
A On nie odpowiedział ani słowa. Po krótkiej chwili poszedł do miasta, a za Nim szli Jego uczniowie i wielu innych. Poszła i ona.