Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/79

Ta strona została przepisana.

promienie i przenikało całą kulę ziemską wraz z duchami, żyjącemi na niej, a teraz zbliża się do ziemi z większą jeszcze siłą — i znów będzie spalaną, ukrócaną zła wola w najgrubszych swych zarysach, a pokój spływać będzie i spływa na ludzi dobrej woli.
Z temi promieniami Wiecznego Słońca idzie ku wam wiele jasnych duchów.
Lecz i w nizinach świata duchowego płoną sztuczne ognie i wszystkie ciemne duchy zwoływane są na wspólną naradę. Lecz dziś już tego nie wiedzą, co wiedziały przed zrodzeniem się Chrystusa. Dostatecznie pomieszały innym pojęcia o Bogu i duchu, lecz i same wpadły we własne sieci, i same zatraciły wiele świadomości duchowej; zapomniały i nie wiedzą już dziś, jaką bronią walczyć, by obronić się przed światłem Boskiej Miłości, która może odkryć nagość złej woli.
Już wyczerpuje się ich energja i ich pomysły. Trujące gazy, wyrabiane z ich natchnienia przez ludzi, przeważnie w największej tajemnicy przed tymi, którzyby im mogli tego zabronić tu na ziemi, nie przynoszą im zadowolenia. O, bo widzą, że narody jeszcze nie chcą, wahają się sięgnąć po ten wonny kwiatek pomysłu piekła, stworzony niby dla ich zwycięstwa i sławy. O, zgładzić, zgładzić ludzkie pokolenie, zgładzić wszystkich ludzi i stworzyć nowych, według swej woli, dać im inne ciała, inne warunki bytowania na ziemi. Wszak o nieszczęście nietrudno wśród walczących, trujące gazy mogą wybuchnąć przypadkiem na wszystkich krańcach świata, gdy tylko dostateczna ich ilość będzie zgotowaną. Lecz brak im tej dostatecznej ilości i boją się, że ta ostatnia wojna, jaką przygotowują, wojna gazowa, i tak nie zniszczyłaby całej ludzkości, a ci, coby pozostali, z obrzydzeniem odwróciliby się od Mocy piekieł i ostatnim tchem ratowaliby się ucieczką do Boga; a im nie udałoby się zniszczyć na ziemi Jego tchnienia.
„Nie taki groźny djabeł, jak go malują“ — słychać często na ziemi. O tak, demoniczne duchy potrafią się nawet zamieniać chwilowo w anioły pod wpływem swego życzenia, by nie zostały poznane. Bo nie do każdego mogą iść z gotowym projektem swej pracy i pchnąć go zaraz do działania. Boją się bardzo każdego ducha, ulatującego z tego świata w krainy czystszego życia w zgodzie z wolą Bożą. Tuć jest ich królestwo, moc i sława.
Lecz trzeba pamiętać, że i tych nieszczęsnych Bóg miłuje — i oni nie mają innego wyjścia, jak powrót do Boga. Więc i tak zwanego najgorszego człowieka na ziemi nie trzeba już uważać za skazanego na wieczne zatracenie. Trzeba jednak chronić się przed przebywaniem w jego pobliżu i będąc jeszcze sam słabym, nie można zabierać się do podnoszenia człowieka, pijanego złą wolą, tarzającego się w błocie swych czynów, by samemu nie upaść razem z nim i nie zbrudzić się w tem samem błocie. Trzeba spokojnie odejść od kusicieli tego świata, a szczerem westchnieniem: „Dziej się z nim wola Boża“ można mu więcej pomóc, niż usiłowaniem wyrwania go przemocą ze złego.
W nowej erze, gdy pozwolicie zrodzić się Chrystusowi w was, prędzej będą mogły być rozświetlone ciemności waszego ducha i bę-