Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/80

Ta strona została przepisana.

dziecie mogli zrozumieć drogę swego życia w promieniach Dobrej Woli. Tylko trzeba chcieć, usilnie chcieć zmienić dotychczasowy tryb życia. Unikać niebezpiecznych zaułków poznania siebie i życia przez szkło mikroskopowe, badania li tylko swoich komórek cielesnych, badania sił przyrody różnemi przyrządami, a robienia tego wszystkiego tylko w tym celu, by wiedzieć dużo, nie zaś, by postąpić duchowo dalej. Nie przystawać na tych granicach, do których doszedł rozum ludzki ze wszystkiemi swojemi pomocniczemi środkami, a które mają być ostatecznym kresem rozjaśnienia umysłu, kresem, poza którym już nic nie może istnieć i który wystarcza do zbadania wszystkiego, z czego się składa człowiek i jak powstało życie.
Lecz najbardziej udoskonalona nowoczesna technika, budująca już nawet człowieka z różnych sprężyn i innych skomplikowanych części metalowych, nie może przynieść i nie przyniesie zadowolenia ludzkości. Wszak już wysilały się głowy uczonych nad stworzeniem też człowieka z zarodka ludzkiego ciała, któryby sztucznie doprowadzono do rozwoju. Lecz nie mogli w to ciało tchnąć ducha, a ono tylko w ich romantycznej wyobraźni rosło, żyło, no i czyniło cuda, cuda takie, jakie oni czynią, a może jeszcze większe, niż oni, bo cuda ich własnej wyobraźni.
O, chciałyby niskie Moce zniweczyć to życie, jakie jeszcze dotychczas istnieje na ziemi, chciałyby też zmienić prawa karmiczne. Chociaż prawa Karmy są nieraz bardzo bolesne, te prawa, które zresztą z własnej woli mieszkańcy ziemi niegdyś stworzyli, to jednak zawsze jeszcze w niej i z niej otwartą jest droga do wolności ducha, do zlania się z wolą Najwyższego, z wolą Boga, jedynego Ducha, Stwórcy wszystkich duchów we wszechświecie, zarówno żyjących na ziemi, jak i poza jej obrębem. Lecz duchy, do tej pory jeszcze świadomie źle czyniące, wciąż sprzeciwiające się woli Najwyższego, a znające dokładnie prawa karmiczne, boć same je stworzyły, nie mają ochoty poddać się same tym prawom, gdy bije dla nich godzina cierpień, właśnie w myśl owych praw sprawiedliwości karmicznej. Gdy czują, że zbliża się kres ich samowoli, bo w Nowej Erze wolna wola zła zostanie ograniczona, ograniczona zostanie możność dalszej siejby złej, a trzeba będzie zbierać gorzkie owoce dotychczasowej swej twórczości — nie chce im się przyjąć tego ostatecznego wyroku, który zresztą sami na siebie i innych ongiś wydali, prosząc Boga:
— Dobrze, będziemy tworzyć, a jeśli zbłądzimy i będziemy grzeszyć, zostaw nam jeszcze wolną drogę do Siebie, póki nie zapłacimy ostatniego szelążka, póki zła dobrem nie wyrównamy.
Ten wyrok wraz z wielu jeszcze podobnemi myślami został rzuconym w przestworza nie przez dziewięć zbuntowanych aniołów, spadających z nieba, ale przez miljonowe rzesze duchów, pragnących tworzyć, kierując się własną tylko wolą, którą sobie powoli same stwarzały.

Toteż Chrystus przypominał jeszcze tym, którzy słuchali Jego nauk, prawo, które ich obowiązuje: „Nie wynijdziesz stamtąd, pókibyś nie oddał do ostatniego pieniążka“[1]. Przyjściem Swem na świat,

  1. Ewang. Łuk. XII 59, Mateusza V 26. (Przyp. Wyd.)