ciami i wadami, zupełnie jak jest w istocie bez najmniejszej przesady, bez żadnego wymysłu. Czuł artysta swą siłę i nie szukał w potocznych ozdobach okrasy, pojął godność i moc swej sztuki. Wszystko tu tchnie prostotą ale wszystko pełne prawdy, pełne życia. Krzesło z gładką drewnianą poręczą i osoba w czarnej sukni, oto już wszystko, ale to tyle mówiące, tyle do namysłu nastręcz przedmiotów, że długo się nie pojmiesz, a pamięć tego coś widział zapewne przez lata zajmować cię będzie. Ależ bo też to nie jest portret, lecz to raczej obraz życia, a gdy już nie będzie tych, których osoba przedstawiona bliżej obchodzi, będą się obcy za tym obrazem ubiegać i pewnie go więcej jak teraz, we względzie sztuki oceniać«.
Przytoczyłem umyślnie nieco dłuższy urywek z artykułu Pawlikowskiego, gdyż on doskonale charakteryzuje rodzaj talentu Rodakowskiego i wrażenie, jakie prace jego wywierają. Cechy oryginalnego jego temperamentu, występujące z taką siłą i precyzyą w dziełach uznanego mistrza, widoczne już były w utworach, rozpoczynającego zaledwie swą karyerę młodego malarza. Słusznie, patrząc na ten portret ojca, rzuca Pawlikowski wykrzyknik: »i my mamy artystów i sztuki». Tak, mieliśmy już wtedy niepospolitego malarza i wytkniętą dla przyszłego rozwoju drogę sztuki.
Wspomina również Pawlikowski o dwóch szkicach kompozycyjnych Rodakowskiego: «Bitwa Franków Rzymianami» i «Rewolucya w Paryżu» natchniona widocznie niedawno przed tym zaszłymi wypadkami 1848 r. Oba te jednak pomysły pozostały w pierwotnej swej formie szkiców.
Powróciwszy do Paryża w r. 1851, przystępuje Rodakowski do olbrzymiego portretu generała Dembińskiego w całej postaci. Dzieło to wykończone w początkach 1852 r., posłane przez jego twórcę na Salon, zawieszone w miejscu honorowem, od dnia otwarcia wystawy gromadzi przed sobą tłumy publiczności. Dość wziąć do ręki krytyki paryskich sprawozdawców, aby przedstawić sobie w umyśle wrażenie jakie musiał wywrzeć utwór polskiego artysty. Sława Rodakowskiego powstała z dnia na dzień: nazajutrz po otwarciu Salonu, powtarzano nazwisko jego jako fonomenalne zjawisko, potrafił on zaimponować społeczeństwu, przesiąkniętemu poczuciem piękna, pełnemu tradycyi wielkiej i czystej sztuki.
Utwór, który odrazu zwrócił na siebie oczy świata artystycznego, dziwnym trafem, jak na tamte czasy, nie był kompozycyą o historycznym lub literackim wątku — był tylko dziełem sztuki, a przemawiając wyłącznie zaletami malarskiemi zaćmił swe otoczenie.
Wybrana do portretu postać generała, był to piękny typ starca o marsowym wyrazie twarzy, o brwiach krzaczastych, spadających nie ledwie na oczy. Młody mistrz z nadzwyczajnym talentem potrafil wydobyć na portrecie duszę, którą widz mógł odczuć wpatrując się w zadumane, skierowane przed siebie spojrzenie. W portrecie tym odrazu zarysowała się silna indywidualność Rodakowskiego w umiejętnym, pełnym prawdy układzie, w harmonijnym kolorze i w owej stronie psychologicznej, w której uwydatnieniu nie wielu dotychczas jeszcze mieć może rywali.
Kto zna stosunki artystyczne Paryża, kto zna drażliwość patryotyczną francuzów, szowinistycznie zawsze zapatrujących się na własną produkcyę, a lekceważącą zagranicę — ten tylko może odczuć znaczenie niebywałego w kronikach dorocznych Salonów tryumfu cudzoziemca. Cały skład sędziów jednogłośnie przyznaje uczniowi Cogniet’a medal pierwszej klasy, w instytucyi, gdzie zaszczytna wzmianka jest już wielkim dowodem uznania dla zagranicznych wystawców, i to bardzo rzadko rozdawaną.
Niezwykłe powodzenie pierwszego występu, zmusza poniekąd naszego artystę do pozostania na czas dłuższy w Paryżu. Urządza w nim wspaniałą pracownię, przez którą cały modny świat ówczesnej stolicy świata, zacząwszy od monarchy, przechodzi kolejno. W 1853 r. już jako hors concours dorocznych Salonów wystawia »portret matki«, w r. 1855 »portret p. Villot«, bardzo chwalony przez krytykę, w 1857 roku portrety ks. Adama Czartoryskiego i Adama Mickiewicza, wr. 1859, zdaniem krytyki, jeden z najlepszych swych utworów »portret Rogera Raczyńskiego«, w r. 1863 portret pani S., w 1865 r. pułkownika R., w rok potem znane swe studyum kostiumowe p. t. »Kaznodzieja«, w 1872 r. portret panny B., wreszcie w 1875 portret brata swego generała Rodakowskiego i hr. J. D. W ciągu tego czasu zgromadził kilka swych prac na »wystawie powszechnej 1855 r.« gdzie mu przyznano medal III klasy, i wymalował kilka historycznych obra-
Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/332
Ta strona została przepisana.
