imponujący jej profesor, wprost kochany przez uczniów, Dietl zjednał sobie głośne imię i powszechne zaufanie nietylko w Krakowie i okolicy, ale i w całym kraju; uczniowie jego, już dla tego samego, że jego uczniami byli, nieraz bywali przekładani ponad innych lekarzów i wielu z nich zarówno w Galicyi, jak w Królestwie Polskiem, na Litwie, Wołyniu, Podolu i Ukrainie wielkiem cieszyło się powodzeniem.
Oprócz wprowadzenia nowego kierunku i ścisłości w badaniu, oprócz prostoty i racyonalności w leczeniu, oprócz umiejętnego wyzyskiwania materyału klinicznego do prac naukowych — wykłady Dietla i jego poprzednika pod jednym jeszcze względem wzajemnie różniły się bardzo. Tym ważnym względem był język wykładowy.
Po zajęciu Krakowa rząd austryacki zatrzymał narazie samorząd i dawne urządzenia akademii, wskutek czego język polski był jeszcze czas jakiś urzędowym i wykładowym. To też i w klinice krakowskiej miejsce średniowiecznej łaciny wykładów Brodowicza zajął język ojczysty, co nawiązywało jeszcze serdeczniejszy stosunek pomiędzy słuchaczami a profesorem.
Dobrze rozumiał Dietl, ile na tem zyskują jego wykłady, ale narazie była to dla niego praca nielada. Pomimo bardzo długiego pobytu śród niemców, gdzie tylko w obcych językach przemawiał i pisywał, gdzie wreszcie tylko niemiecki język słyszał jako naukowy — potoczną polszczyzną władał dobrze, ale terminologia polska niemałe przedstawiała dla niego trudności, prawie obcą mu była. Aby jednak wykłady nie traciły na jasności i potoczystości, brak ten wkrótce wypełnił, znakomicie owładnąwszy szczegółami terminologii lekarskiej, która wówczas nadobre urabiała się dopiero w łonie Towarzystwa Naukowego krakowskiego. Wykłady po polsku odbywały się jednak bardzo krótko; w grudniu 1852 r. rząd austryacki zniósł samorząd akademii, zamianował od siebie kuratora i dziekanów, wprowadzając jednocześnie język niemiecki do obrad wydziału i senatu. Dziekanem wydziału lekarskiego zamianowany został Antoni Bryk, profesor medycyny sądowej, b. lekarz armii austryackiej. Polak z pochodzenia (syn włościanina z Dubiecka) wystąpił wówczas jako krańcowy rzecznik niemczyzny w Galicyi. Gdy w r. 1853 przyszło z ministerstwa do uniwersytetu zapytanie, czy nie należałoby zaprowadzić wykładów w języku niemieckim, — a każdy z czterech wydziałów orzekał osobno, Bryk na posiedzeniu wystąpił z wnioskiem za niemieckim językiem wykładowym, motywując swoje zdanie słusznością i większym dla studentów pożytkiem. Podnosił tam między innemi — czytamy w »Zarysie dziejów kliniki« — że w szkołach średnich nauka odbywa się poniemiecku, że wielu uczniów (studentów) niedokładnie tylko zna język polski, że w mowie niemieckiej łatwiej i dokładniej każdą rzecz określić można, że dla przyszłych lekarzów rządowych język niemiecki jest niezbędny; dalej zaznaczył, że skoro w niemieckim języku odbywają się wykłady anatomii patologicznej, przedmiotu, stanowiącego ważną podstawę całej medycyny (profesor Treitz niemiec, nie znający języka polskiego), to i do wykładu innych przedmiotów też należy używać tego uprzywilejowanego języka; wreszcie, jako powód do wprowadzenia niemczyzny Bryk przedstawił wydziałowi tę okoliczność, że z całej Austryi w jednym tylko uniwersytecie krakowskim niema wykładów niemieckich, czemu przypisywał mniejszy wzrost liczby słuchaczów, niżby się tego spodziewać należało po znacznej ilości młodzieży, kończącej gimnazya.«
Przeciw takiemu wnioskowi Bryka, popieranemu przez Treitza, z właściwą sobie dosadną stanowczością wystąpił Dietl i wraz z Domańskim i Majerem wytworzył energiczną opozycyę, prawie jednogłośnie przez cały wydział podzielaną.
Stało się jednak, co z góry było postanowione, i od r. 1854 nakazano wykładać po niemiecku, usuwając profesorów, którzy tym warunkom odpowiedzieć nie mogli. Dietl pozostał na stanowisku, z konieczności prowadził wykłady kliniczne po niemiecku, porozumiewając się z chorymi w języku polskim, co dla słuchaczów miało doniosłe znaczenie, a dla wielu rzetelnem było ułatwieniem.
W r. 1860 Józef Dietl, jako członek komisyi językowej, powołanej do Wiednia przez ministra stanu hr. Gołuchowskiego, wraz z Józefem Majerem gorąco stawał w obronie języka polskiego, który też niebawem przywrócono, jako wykładowy.
Mianowany w r. 1856 dziekanem wydziału lekarskiego, przez lat cztery pełnił obowiązki tego urzędu ku ogólnemu zadowoleniu wydziału. Wobec niechętnych mu żywiołów w sa-
Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/343
Ta strona została przepisana.
