Strona:Aleksander Błażejowski - Sąd nad Antychrystem.pdf/107

Ta strona została uwierzytelniona.

odwiedził, był chory. Przyszedłem o oznaczonej godzinie, zdaje się o 11 przed południem i kilkakrotnie zapukałem do drzwi, gdy nikt nie odpowiedział nacisnąłem klamkę i wszedłem do pokoju. Zamarłem z przerażenia. Zobaczyłem coś, co mi zmroziło krew w żyłach. Na środku pokoju leżał potworny garbus, zlany obficie krwią. Szklannymi oczyma patrzył na mnie, od czasu do czasu przymykał i otwierał powieki, jakby natężał wzrok, aby lepiej mi się przypatrzyć. Cofnąłem się w tył z przerażeniem, uderzyłem plecami w zamknięte drzwi. Zostałem z nim sam na sam w pokoju. Nagle garbus podwinął jedną nogę pod siebie, a potem szybko ją wyprężył i w ten sposób zbliżył się do mnie, jakby chciał mnie objąć za nogi. Chciałem krzyknąć, ale strach zapierał mi oddech, otworzyłem drzwi i wybiegłem jak oszalały na ulicę...
— Dlaczego nie uwiadomił pan policji o swoim odkryciu?
— W pierwszej chwili byłem tak przerażony, że nie bardzo zdawałem sobie sprawę z tego, co czynię, biegłem bezmyślnie wzdłuż ulic, aż ocknąłem się na Starem Mieście. Gdy wróciła mi przytomność i uświadomiłem sobie każdy szczegół strasznej sceny, doszedłem do przekonania, że w chwili, gdy przekroczyłem próg pokoju, Gałkin już nie żył, a ruch jaki wykonał był tylko skurczem pośmiertnym. Z pewnością upłynęła godzina, zanim zdołałem sobie wyrobić spokojny sąd o wypadku. Gdy wybiegłem z pokoju spostrzegłem, że do mieszkania zamordowanego zmierza jakiś robotnik, czy stróż, byłem więc przekonany, że on zobaczył już zbrodnę i uwiadomił policję. Hotel Mincerowej nie cieszył się zbyt dobrą opnją, bałem się przyznać, do swej bytności w tym lokalu, cel bowiem mego przybycia mógł być fatalnie tłómaczony. Gdybym zresztą był pierwszym, który odkrył zbrodnię, wmieszanoby niewatplwie moje nazwisko do sprawy, a tego obawiałem się bardzo...