Strona:Aleksander Brückner - Średniowieczna proza polska.djvu/11

Ta strona została skorygowana.

Nie należy jednak nigdy zapominać, a ta uwaga dotyczy wszystkich działów prozy polskiej, że właśnie zabytki polskie, przeznaczane zgóry nie dla księży, nie do klasztorów czy kapituł, lecz dla osób świeckich, do domów prywatnych, ulegały stale rozprószeniu i niszczeniu; że ocalały tylko ich resztki. Wiek XVIII n. p. wcale ich nie znał; dopiero w w. XIX zabrano się do ich odszukiwania i ogłaszania i wydobywano najcenniejsze z opraw książek i rękopisów, tak, że z obszernych dzieł, n. p. z Objawień św. Brygity lub z Pasjonału Jakóbowego, ocalały tylko drobniutkie strzępki.
Pomijamy tu dosłowne przelewania łaciny w polszczyznę, n. p. t. zw. kanonu mszy św., t. j. modlitw kapłańskich, gdzie nad każdem łacińskiem wypisywano słowo polskie, nie licząc się wcale z własnemi wymaganiami polszczyzny; ani celu takiego „przekładu“ (sztubackiego) nie rozumiemy dobrze, skoro ksiądz po łacinie umiał. Dalej słowniczki łacińsko-polskie biblijne, a wkońcu i glosy, t. j. objaśniania słów łacińskich polskiemi, nieraz tak obfite, że można z nich całkowite układać ustępy.
Przekłady Pisma św. zaczynają się w drugiej połowie XIII w., najpierw psałterzem; w w. XIV otrzymaliśmy przekład ewangelji, a w r. 1455 i całej biblji. Przekładu dokonywano stale tylko raz (chyba przy psałterzu był może dwukrotny), ale pierwotny, swobodniejszy przekład naginano później ściślej do łaciny, a język sam odnawiano; ogółem unikało średniowiecze podejmywania tej samej pracy na nowo, poprzestawało na jej poprawianiu. Z przekładami z Pisma św. łączą się przekłady t. zw. apokryfów (ksiąg niekanonicznych, nie uznawanych przez Kościół, „tajemnych“) i legend o świętych Pańskich.
Z prozą świeckiej treści było nierównie gorzej. Jak praktyka kościelna, tak wymusiła i prawna przekłady z łaciny, n. p. zbioru praw obowiązujących, t. zw. Wiślicji, wraz z dodawanemi coraz konstytucjami sejmowemi i i. Szczególniej kraje kulturalnie zacofane wymagały podobnych przekładów, i nie przypadkowo spotykamy się z niemi najpierw na Mazowszu i na Rusi Czerwonej, o któ-