Strona:Aleksander Szczęsny - Pieśń białego domu.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.
HISTORJA CHŁOPCA I DZIEWCZYNKI.
I.

Pewnego zimowego popołudnia, zanim się ściemniło, biały dom patrzył na wszystkie strony z pod wiszących na nim długich sopli, niby z pod ogromnych brwi.
Nagle na końcu topolowej alei, prowadzącej do drogi nad rzeką, ukazała się jakaś mała postać. Był to biednie odziany chłopiec, z niedużem zawiniątkiem pod pachą. Obok niego biegł mały kudłaty piesek. Rodzice dziewczynki siedzieli wtedy w dużym pokoju od frontu, w kuchni zajęci byli podwieczorkiem kucharka ze stangretem, a mała dziewczynka siedziała przy oknie, wychodzącem na ogród, w pokoju matki.
Okno było zamarznięte od góry do dołu, więc otworzyła wewnętrzny lufcik i przykładała ciepły paluszek do szyby, roztapiając powoli lód, aby dojrzeć, co się dzieje na świecie. Tymczasem chłopiec szedł ciągle aleją, wiatr targał na nim ubranie i otrząsał z gałęzi śnieg na głowę, a piesek dreptał obok powoli i tak zbliżali się do domu, przy resztach dziennego światła. Pod oknem, przy którym siedziała dziewczynka, stała ławka ogrodowa. Chłopiec, gdy do niej doszedł, wdrapał się na nią i ostrożnie zaczął zaglądać przez okno, przestępując na zmarzniętych nogach. Piesek stał w śniegu i patrzył w górę. W tej właśnie chwili lód ustąpił pod