Strona:Alessandro Manzoni - Narzeczeni 01.djvu/38

Ta strona została przepisana.

— A więc, skoro czego nie rozumiesz, to się i nie pytaj, bądź cierpliwy, a rzecz całą zdaj na ludzi, którzy na niéj się znają.
— E! co mi tam proboszcz będzie dowodził!
— Mój kochany, uspokój się, krwi sobie nie psuj napróżno, przecież jestem gotów zrobić wszystko, wszystko... co ode mnie zależy. Ja, ja chciałbym widziéć cię zadowolonym, bo cię bardzo kocham, mój ty poczciwy chłopcze. Ach!... kiedy sobie pomyślę, jak ci dobrze było na świecie! Bo i czegóż tobie mógło brakować? I raptem, ni stąd ni zowąd strzeliło ci do głowy ożenić się...
— Księże dobrodzieju, a toż co ma znaczyć? — przerwał mu Renzo zdziwiony i oburzony zarazem.
— Nic, nic, to tak sobie, gadam, byle gadać. Chciałbym widziéć cię zadowolonym.
— Więc, ostatecznie...
— Ostatecznie, mój drogi, nie moja w tém wina, nie ja przecież prawa pisałem. A przedtem, nim ślub damy, jest naszym obowiązkiem dobrze się przekonać, czy nie istnieją jakie przeszkody.
— Niechże mi raz już ksiądz dobrodziej powie, cóż to za przeszkoda, która się tak raptem znalazła?
— Bądź cierpliwym, bądź cierpliwym, to przecież rzecz ważna, niepodobna jéj tak odrazu załatwić. Mówię ci jednak... to jest mam nadzieję, że z czasem wszystko jak najpomyślniéj da się ułożyć; ale, ale musimy przedtem jeszcze pewne poszukiwania zarządzić. Prawo powiada jasno i wyraźnie: antequam matrimonium denunciet...
— Mówiłem już przecie, że nie chce łaciny.
— Trzeba jednak, abym ci wytłomaczył...
— Czy ksiądz proboszcz nie przystąpił jeszcze do tych poszukiwań, do usunięcia tych przeszkód?
— Otóż powtarzam ci raz jeszcze, że nie wszystkie formalności dopełniłem, nie wszystkie te, które do mnie należą.
— Dlaczegóż proboszcz tego wszystkiego w porę nie załatwił? Dlaczegóż mówił mi, że już wszystko skończone? Dlaczego czekał aż do dnia dzisiejszego?
— Otóż masz! on mi teraz będzie robił wymówki za to, że mam dobre serce! Dokładałem wszelkich starań, aby was jak najprędzej pożenić, usuwałem przeszkody... a kiedy dziś... nieprzewidziane okoliczności... słowem długo o tem gadać.
— Więc cóż ja mam robić?
— A nic, proszę cię tylko, abyś kilka dni czekał cierpliwie. Przecież kilka dni to nie wieczność, zobaczysz, jak prędko przeminą, bądź tylko cierpliwy, mój chłopcze.
— Jak długo mam czekać?