I góry i doliny, gdzie śpią, wasze dziady...
Od dzikiego Epiru po Egejskie fale —
Wstańcie — ojczyznę pomścić shańbioną, w swej chwale —
Podnieście wojownicy dłonią swą orężną
Mężobójczy miecz ostry i włócznię potężną...
Krzycz, Argosie niezłomny, Ateny i Sparto —
Pokryjcie wielkie morze flotą nieodpartą —
A wy, króle Hellady, unieście po fali
Ogień, co na proch wieczny grób Ilionu spali!
Kiedy dziewica mirtem Erosa upięta —
W białej przeczystej sukience,
Przed ołtarzem Hymenu staje uśmiechnięta:
Charyty, kołem tańcząc, wiodą ją za ręce,
Tam gdzie ślubna pieśń brzmi święta!
Radość napełnia światłem serce jej niewinne,
A małżonek jej modły bogom śle dziękczynne.
Aureolą radości lśnią kochanków skronie.
Wkoło róż jaśnieją wieńce,
Śmiechy dźwięczą w weselnem ucztującem gronie,
Czar zatrzymuje gości tam, gdzie oblubieńce
Lśnią białych kwiatów koronie.
Cześć ci ty, który życie zmieniasz w upojenie,
Boski barcie Erosa, Hemenie, Hymenie!