Na rozkaz Nieśmiertelnych — po szumnej otchłani,
Ja przybywam do ciebie, królowo i pani!
Cudzoziemcze, coś wyrzekł? ku Atryda żonie
Bogi tryremę twoją pchnęły przez wód tonie?
I w tym-że to pokornym rzuciłeś zamiarze
Kraj, gdzie jest twa kołyska, twych ojców cmentarze
I gdzie twa stara matka okiem bez nadziei
Patrzała, jakeś znikał na morzu Egei?
Ojczyzna, dach rodzinny i miłość pobożna
Ku czcigodnym mym ojcom — jedna duma trwożna
Sprawiło, że te dobra, o córo Tyndarów,
Nie wlewają mi ciszy w serce pełne żarów.
Dla ciebie jam porzucił mą ziemię ojczystą.
Posłuchaj, ja ci powiem prawdę uroczystą.
Na wzgórzu Idy, w lasów głębokich pomroczu,
Gdzie się pasły me błędne kozy, na uboczu,
W cieniu sosny leżałem w spokojnych marzeniach:
Jutrznia się rozlewała w różanych promieniach,
Po morzach oddalonych i górze wilgotnej.
W krynicy śmiał się Najad rój czysty i psotny,
A jeleń szybkonogi i trwożliwa łania
Wdychały balsamiczne powietrze zarania;
I naraz jakiś obłok cichy i łagodny
Ze świętego Olimpu zszedł na mech czcigodny,
Wielkie pnie, szanowane przez burze i gromy,
Kornie schyliły wieniec swych liści ruchomy...
Źródła się zatrzymały w swoich fal potokach,