Dalecy na koniec jesteśmy żalić się na wszystkich obywateli niniejszą pretendowaną składających warszawską konfederację. Wyjąwszy małą liczbę, którym własne sumienie wyrzuca występek, wszyscy przyznają nam sprawiedliwość i my im wzajemnie, przekonani, iż tylko samej przemocy i gwałtowi ulegać muszą. Jęczą oni na wyroki proskrypcji rzucone na nas. Serca ich są za nami. Ufać nawet słusznie możemy, że wielbią stałość i że w nas upatrują ostatnią nadzieję Rpltej. Błogosławią protestcję, którą mamy prawo czynić przeciwko aktom, do podpisania których oni są przymuszeni. Nie rozpaczajcie o Rzpltej, mówią nam oni; ufajcie zawsze, odpowiadamy im wzajemnie.
Opatrzność, która nas dziś chłosta, na koniec uciskami naszymi tknięta, nagrodzi nam stateczną miłość ojczyzny, pozwalając, jej być na nowo szczęśliwą i więcej niżeli kiedykolwiek kwitnącą.
Rozciągać się dalej nie będziemy nad nieważnością tych aktów, bo nadto jawna; roztrząsać nie będziemy praw polskich i do tylu jej prowincji uformowanych pretensji. Dowody tej wielkiej sprawy przełożone są oczom Europy, a wyrok jej padł za słusznością. Protestacje są ostatnim środkiem, który nam został; środek wprawdzie nadto słaby dla obywateli kochających ojczyznę swoją.
Znosiliśmy dość długo i cierpliwie prześladowania, któremi byliśmy uciśnieni, czernienia i potwarze, które przeciwko nam ważono się ogłaszać, znosilibyśmy i dalej samem milczeniem płonne wzgardzając
Strona:Archiwum Wróblewieckie - Zeszyt III (plik mały - 1 str. na 1str. pdf-u).pdf/152
Ta strona została skorygowana.