głowie, hajduk nauczony, powiedział mu, ażeby znał uszanowanie dla miejsca tego.
„Schelm Polak stille”[1] – brzmiała odpowiedź.
„Zdejm kapelusz, kiedyś tu wszedł!” – przestrzegał hajduk.
Daremnie jednak. Niemiec bowiem lekceważąc przestrogę, nie zdjął kapelusza z głowy. Wówczas hajduk zniecierpliwiony wyciął mu silny policzek, mówiąc:
„Naucz się szanować wizerunki swoich monarchów!”, i z głowy kapelusz rzucił mu na ziemię.
Takimi to sposobami uczyła pani kasztelanowa Niemców grzeczności. A i dodawać niepotrzebujemy, że urzędnik nie śmiał skarżyć się nawet o policzek.
Z tego niewiele, cośmy dotychczas napisali mógł już czytelnik nieco poznać, jaką to była pani kasztelanowa Kamińska, i jakie mogą być jej listy, które wydawca na czele zeszytu trzeciego „Archiwum Wróblewieckiego” zamieścił.
Była to jedna z tych osób, o których powiedział Słowacki: „Szczęścia mieli mało w życiu, więcej bólu.” Już bowiem w wieku, w którym cały świat gra nam skocznego tana, gdy gwiazdy i ludzie, drzewa i wody, gdy cała natura zdają się być jedynie na to stworzone, by z nami jakby
- ↑ Schelm Polak stille – Szelmo Polaku spokój.