Strona:Archiwum Wróblewieckie - Zeszyt II (Pamiętnik Damy Polskiej).pdf/90

Ta strona została przepisana.

już tracąc ojca ojczyzny naszej najukochańszego, najcnotliwszego naczelnika Kościuszkę, który w tej garstce wojska godziną miał wyznaczoną atakować Moskwę przy spodziewanym niezawodnie sukkursie przez Ponińskiego, lecz zdrajcy w jego obozie ostrzegli Moskali i oni swój pierwej przypuścili atak; jednak i w tym dobrą miał przytomność naczelnik, i w samej batalii już dwa razy szczęście na naszą stroną okazywało się, lecz z tyłu 200 kozaków jak zobaczyła nasza kawalerya na lewem skrzydle, jedni w rozsypkę poszli, a drudzy, ile oficerowie Moskalom dobrzy sprzyjający, do nich się udali; pod naczelnikiem dwa konie ubito i piechota jak lwy na bagnety ruszyła. Wówczas naczelnik udaje się w te strony, z których spodziewany miał sukurs mieć Ponińskiego, lecz otoczony kozakami i będąc szkodliwie dzidą pchniętym i już ciętym mocno w kark, rejteruje się na trzęsawice, w której koń zanurzony i kozacy chcąc go zabić, mówią jeszcze „prosy pardon!” Naczelnik już osłabiony odpowiada, że dla niego nie masz pardonu, a w tem towarzysz krzyknął: „Nie zabijajcie, bo to naczelnik”! Na to hasło kozacy z koni zsiedli, wodza z dzidami obskoczyli, na błocie położyli dzidy, płaszczami przykryli i wynieśli z tej trzęsawicy osłabionego przez ujście wiele krwi. Sierakowski Kamiński generałowie w areszt wzięci i cały obóz z artyleryą utracony. Sprawdziły się tego wielkiego bohatera słowa, od wielu zacnych obywateli w posiedzeniach słyszane, że „się boję nie Moskala, Prusaka, cesarza, ale własnych strzegę się rodaków.”
Ta fatalna batalia pod Maciejowicami, rozpoczęta o godzinie 5 z rana, trawała do 10 z rana w dniu 10. Oct. 1794, a w dniu 11. tegoż miesiąca Rada najwyższa w Warszawie zaraz Wawrzeckiego, naczelnikiem ogłosiła, który zacny i wart być ministrem, ale nie generałem, a do tego żeby i posiadał gruntownie takową taktykę i praktykę