Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/197

Ta strona została skorygowana.

W czasie czaty południowej znajdowaliśmy się już z powrotem na miejscu zwykłego naszego postoju; ażeby zaś zabezpieczyć się przed przypuszczalną możliwością, że Santissima Trinidad wymknęła się nam podówczas, gdyśmy wracali z południa, dziadek kazał przez parę godzin płynąć z wiatrem w głąb cieśniny. Napotkaliśmy rybackie czółno, a jadący w niem Indjanie na zapytanie Murraya odpowiedzieli, że w tym dniu nie widziano w cieśninie żadnego dużego statku. To też przez całą resztę dnia, walcząc przeciwko wiatrowi, płynęliśmy napowrót tą samą drogą.
Noc nie przyniosła nikomu spoczynku. Nawet dziadek całemi godzinami przechadzał się po pokładzie, od czasu do czasu tylko zażywając drzemki na rogóżce, którą Ben Gunn rozesłał w miejscu, gdzie dochodził chłodzący wiew wietrzyka. Piotr i ja chrapaliśmy na pokładzie, pospołu z załogą.
W półmrocznej godzinie, poprzedzającej brzask, z bocianego gniazda rozległ się okrzyk:
— Światła... heej!
Murray porwał się na nogi żywo, jako i my wszyscy.
— Jakie barwy rozpoznajesz? — zawołał przez tubę.
— Czerwoną i żółtą... w górze i na dole... — odpowiedziano z głównego marsu.
— Doskonale — odpowiedział dziadek. — Panie Marcinie, proszę szczególniej wyróżniać tego człowieka i wręczyć mu tę oto kieskę.
I podał ją Marcinowi.
— Zwołaj wszystkich wiarusów na śniadanie i wydaj im podwójną porcję rumu.
— Według rozkazu, panie kapitanie — westchnął Marcin. — Otóż i zaczęło się nam szczęścić, a bodaj...
Świt pojawił się nagle, jakgdyby za skinieniem różdżki czarnoksięskiej. Na wschodzie rozgorzała szkarłatna łuna zrazu nieznaczna, następnie coraz to bardziej rozszerzająca się i nabierająca mocy; aż naraz blask olśniewający, niby wybuch racy, rozerwał nocną pomrokę. Rumiany krąg słoneczny wniósł się ponad widnokręgiem. Rozedniało...
Na zachód, o jakie pół mili morskiej od nas, kołysał się wielki okręt, zdążający z wiatrem w naszą stronę. Malowane popiersie na czele statku połyskiwało od poziomo kładących się promieni słonecznych, które muskały żagle, za-

185