Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/30

Ta strona została skorygowana.

Ojciec roześmiał się, a pocieszny, głupkowaty chichot Corlaera wtórował jego wesołości.
— Roztropny wróg uprzedza nawet wieść o swem przedsięwzięciu — odrzekł mój ojciec. — Ufajmy, że mamy odrobinę szczęścia, by dać sobie radę. Jakiekolwiek zamysły knowa Murray, wykona je niespodziewanie i zręcznie. Ale sza! Słychać dzwonek na obiad. Dajmy na razie spokój przewidywaniom!






18