Ta strona została uwierzytelniona.
Stare Miasto ocknęło się, słucha:
„W imię Ojca — i Syna — i Ducha!..“
— Hej, wy szpiegi! niech czarty was biorą!
Źle służycie carowej, psia sforo!
W ciemni lochów przegniłej i głuchej
Niecierpliwe brząkają łańcuchy
I kat Waśka zakasał rękawy,
Uśmiechnięty do buntu Warszawy.
Ambasador gra z królem... Za katy!
Jak się krwawią królewskie dukaty!
Wyleciały na miasto psy szpiegi,
Hauman[1] nocą mustruje szeregi,
Nadaremnie sto chrapów, sto uszu
Kapostasa[2] wywęsza w ratuszu:
I sam cechmistrz szpiegowski nie wiada,
Z czego wiernych ksiądz Mejer spowiada...
Bunt zatacza czerwone kolisko,
Gilotyną zapachło paryską!