Strona:Artur Oppman - Pieśni o sławie.djvu/229

Ta strona została uwierzytelniona.

O, Stare Miasto! Choć po twych ulicach
Znów będę błądził smętnie zadumany,
Już się nie rozlśni oko w błyskawicach,
Ni serce moje zagra, jak organy;
W starej katedrze w srebrzystych mgławicach,
Żaden mi anioł nie wstanie świetlany,
Jak wówczas, kiedym w moich dni rozkwicie
Szedł, niosąc pieśń swą — i serce — i życie.

Jak mi pamiętne wszystkie chwile owe,
Górne zapałem, co rozsadzał łono!
Jak mi pamiętne lata porankowe,
Które do dzisiaj złotem światłem płoną
I, niosąc z sobą odgłosy echowe,
Koją wspomnieniem duszę umęczoną,
Jak mi pamiętna młodość moja cała,
Pieśniarsko dumna i anielsko biała!...

Gdy szarość, nuda i żal mnie otoczy,
Gdy nędza życia serce mi wysusza,
Do ciebie zwracam roztęsknione oczy,
Do ciebie biegnie uskrzydlona dusza,
Młodości mojej wstaje sen uroczy,
Teraźniejszości zamiera katusza
I znów się czuję dumny — silny — młody,
Nadziei pełen i pełen pogody.