Strona:Błękitny pasek.djvu/5

Ta strona została uwierzytelniona.
BŁĘKITNY PASEK

Drogą ku lasowi szła stara żebraczka. Towarzyszył jej kilkunastoletni chłopak, niosący za nią worek z uproszoną jałmużną.
Chłopiec blady był i wątły, na szlachetnej twarzyczce rysował się ból jakiś i jakby wstyd, że żebrać jest przymuszony.
Nikogo nie miał na świecie. Ta, którą zwał matką, nie była w rzeczywistości nawet jego krewną.
Znalazła go leżącego pod kościołem, wychowała i oto teraz ma pomoc.
Chłopiec szedł z pośpiechem, gdy naraz nachylił się nad czemś i chciał podnieść.
Ale stara krzyknęła nań surowo, żeby