Strona:B. Ostrowska - Narodziny bajki.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

Lalka.  Ej nie, Misiu! dzięki szczerze
I niech cię to nie obraża
Lecz ty jesteś chore zwierzę!
Tobie trza — weterynarza…

Miś.  Tak, to jest straszne! Hala nieczuła
Ostrzem nożyczek brzuch mi rozpruła.
Zeszyć jej każą, ale nie słucha,
A mnie trociny wciąż lecą z brzucha.

Książka.  To nie szkodzi! Będzie ślad,
Aby nań obrońca wpadł,
Tak jak w baśni o paluszku,
Co wciąż rzucał po kamuszku.

Lalka.  No to dobrze. Daruj że mi!
Lecz tymczasem, mój jedyny,
Trzymaj jakoś te trociny,
Patrz, co śmiecia już na ziemi!

Miś.  Ha, cóż robić! sukno drze się!
Pójdę lepiej czekać w lesie.
A wy tutaj przez ten czas
Jak baśń skończyć, radźcie wraz.

Pajac.  Ach, jak skończyć! ach, jak dalej!
Byśmy prędko się pobrali!

Książka.  Ależ dobrze, mój pajacu,
Nie zostaniesz sam na placu,
Są gdzieś w baśni na obrazku
Wojska z wodzem w złotym kasku.
Więc gdy sam się boisz w borze,
Niech generał ci pomoże.

Lalka.  Doskonale! doskonale
Ty nas zbawisz, generale!