Strona:B. Ostrowska - Narodziny bajki.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.

Pajac.  Ależ nie! Bądź spokojna!
Generał coś poradzi,
On sam wie, co to wojna,
Brak palców nas nie zwadzi!..

Generał.  Ha, radbym z duszy serca,
Lecz cóż mogę w tej sprawie:
Nie ja byłem morderca,
Nie ja się też naprawię.
Jak nie włożysz pierścionka,
Nie możesz być małżonka.

Odchodzi.

Lalka.  Ach, pajacu kochany!

Pajac.  Ach, laleczko jedyna!

Lalka.  Nieszczęśliwa godzina!
Cały ślub zmarnowany!

Rozpacz ogólna.

Książka.  Poczekajcie! Boże mój!
Był gdzieś w baśni żywy zdrój.
Było takie źródło życia,
Co chroniło od rozbicia.
Taki zdrój zaczarowany,
Który goił wszystkie rany…

Pajac.  Wiem, że było! Ojojoj!
Jakże się to zwało?

Lalka.  Klej.

Pajac.  Tak. To płynie z flakonika,
Zwie się Gumma Arabica.

Książka.  Nie pamiętam. Moja karta
Na ten miejscu jest przedarta.
Ale jedno wiem na pewno:
Tam królewicz szedł z królewną