Strona:B. Ostrowska - Narodziny bajki.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.

I z nich dobre wody te
Zmyły wszystkie czary złe.

Pajac.  Bardzo pięknie! Ale cóż?
Przy tem źródle Staś jest stróż,
A więc niema i nadziei,
Jeśli on nas nie poklei.

Miś.  Tak, bez dzieci nic się nie da,
A te śpią. Ot tobie bieda!

Pajac.  A choć nawet się obudzą,
Czy się wzruszą biedą cudzą?
Czy nas skleją, czy naprawią,
Czy nazawsze tak zostawią
Lub na domiar losów złych
Wyprowadzą gdzieś na strych…

Książka.  Przez trzeszcząca ciemne stopnie…

Lalka.  Ach, nie mówcie tak okropnie!
Ach, nie mówcie, miłe moje,
Bo ja się tak strasznie boję!

Generał.  Nie pomoże żaden strach,
Musi nas pokleić Stach.

Miś.  Musi skleić. Na to zgoda.
Lecz na smutki zdrowia szkoda.

Małpa.  Książko, rusz konceptem z kart.
Dobry żart tynfa wart.

Książka.  Samam z żalu ledwo żywa.
Bajka stała się straszliwa!

Cisza.

Miś.  A ja tak i nie pojmuję,
Co was tutaj tak przejmuje.
Przecież wszystkie nasze sprawy