Strona:Biblia Gdańska wyd.1840.pdf/33

Ta strona została przepisana.

7. Pan Bóg niebieski, który mię wziął z domu oyca mego, i z ziemi rodziny moiéy, i który mówił zemną, a który mi przysiągł, mówiąc: Nasieniu twemu[1] dam ziemię tę, on pośle Anioła swego przed obliczem twoiém, i weźmiesz z tamtąd żonę synowi memu.
8. A ieźliby niechciała ona niewiasta iść z tobą, wolny będziesz od tego poprzysiężenia mego; tylko syna mego nie zaprowadzay tam.
9. Podłożył tedy sługa rękę swoię pod biodrę Abrahama, pana swego, i przysiągł mu na to.
II. 10. I wziął on sługa dziesięć wielbłądów, z wielbłądów pana swego, i poszedł; bo wszystkie dobra pana swego miał w ręku swych; a wstawszy puścił się do Aram Naharaim, do miasta Nachorowego.
11. I postawił wielbłądy przed miastem u studni wody, pod wieczór, tego czasu, którego zwykły niewiasty wychodzić czerpać wodę.
12. I rzekł: Panie, Boże pana mego Abrahama: Niech mię proszę potka dziś, czego żądam, a uczyń miłosierdzie z panem moim Abrahamem.
13. Oto, ia stoję u studni, a córki obywatelów miasta tego wynidą czerpać wodę;
14. Panienka tedy, do któréybym rzekł: Nachyl proszę wiadra twego że się napiię, a onaby rzekła: Piy, owszem i wielbłądy twoie napoię: ta niech będzie, którąś zgotował słudze twemu Izaakowi; a po tym poznam, żeś uczynił miłosierdzie z panem moim.
15. I stało się, że pierwéy niż przestał mówić, oto, Rebeka wychodziła, która się urodziła Batuelowi, synowi Melchy, żony Nachora, brata Abrahamowego, niosąc wiadro na ramieniu swém.
16. A dziéweczka ona była bardzo piękna na weyrzeniu, panna, a któréy mąż nieuznał; ta przyszedłszy do studni, napełniła wiadro swe, i wracała się.
17. Tedy zabieżał iéy on sługa, i rzekł: Day mi się proszę napić trochę wody z wiadra twego.
18. A ona rzekła: Piy, panie móy, i prędko złożyła wiadro swe na rękę swoię, i dała mu pić.
19. A gdy mu się dała napić, rzekła: I wielbłądom twoim naczerpam, aż się napiią.
20. I wylała prędko wodę z wiadra swego w koryto, a bieżawszy ieszcze do studni czerpać, naczerpała wszystkim wielbłądom iego.
21. A on mąż zdumiewał się nad nią, uważaiąc z milczeniem, ieźli mu Pan zdarzył drogę iego, czyli nie.
22. I gdy się napili wielbłądowie, wyiął on mąż nausznicę złotą, która ważyła puł sykla, i dwie manele, i dał na ręce iéy, które ważyły dziesięć syklów złota.
23. I rzekł: Czyiaś ty córka, powiedz mi, proszę? a ieźli w domu oyca twego miejsce dla nas, gdziebyśmy przenocowali?
24. A ona mu rzekła: Iestem córka Batuela, syna Melchy, którego urodziła Nachorowi.
25. Nad to rzekła mu: Iest u nas dosyć plew i pastwy, i mieysce do przenocowania.
26. I pokłonił się on człowiek i dał chwałę Panu.
27. I rzekł: Błogosławiony Pan, Bóg pana mego Abrahama, który nie oddalił miłosierdzia swego i prawdy swoiéy od pana moiego, abowiem gdym był w drodze, przyprowadził mię Pan w dom braci pana mego.
28. Bieżała tedy dziéweczka, i oznaymiła w domu matki swéy, iako się co stało.
29. I miała Rebeka brata imieniem Labana; i wybieżał Laban przeciwko onemu mężowi aż ku studni.
30. Bo uyrzawszy nausznicę, i manele na ręku siostry swéy, i usłyszawszy słowa Rebeki, siostry swéy, mówiącéy: Tak mówił do mnie ten mąż, przyszedł do onego męża, a oto, on stał przy wielbłądach u studni.
31. I rzekł do niego: Wnidź błogosławiony Pański; przeczbyś stał na dworze, iużem ia nagotował dóm, i mieysce wielbłądom?

32. Tedy wszedł mąż on w dóm; a Laban rozsiodłał wielbłądy, i dał

  1. 1 Moy. 12, 7. r. 13, 15. r. 15, 18. r. 26, 4.