Strona:Boecker-Stove - Chata wuja Tomasza.djvu/390

Ta strona została uwierzytelniona.
386
Chata wuja Tomasza

psutem społeczeństwie? Spytaj sumienia swego; ono ci odpowie, ono ci wskaże odpowiednią drogę. Magnetyczna atmosfera otacza każdego człowieka, i ten, kto myśli sprawiedliwie o wielkich celach społeczeństwa, już jest przez to samo dobroczyńcą swego plemienia, krzewicielem prawdy. Badajcie więc swe uczucia i sympatje, zajrzyjcie czy one są w zgodzie z nauką Chrystusa, czy może pod wpływem widoków doczesnych nie ulegają sofizmom polityki światowej?
Idźmy dalej. Wy, chrześcijanie Północy, możecie jeszcze jedno — modlić się! Czy wierzycie w skuteczność modlitwy? A więc, modlicie się za pogan, przedzielonych od was morzami; módlcie się i za tych, którzy wpośród was mieszkają! módlcie się za nieszczęśliwych chrześcijan, których wiara jest wystawioną na ciężką próbę, wskutek kapryśnych, nieustannych zmian, których wytrwałość w religijnych i moralnych zasadach staje się często niepodobną, jeżeli z góry nie oświeci ich łaska Boża i nie doda odwagi do zniesienia utrapień.
Powiecie: „Nie mamy z nimi nic do czynienia, niech jadą do Afryki!“
Tak! Opatrzność zgotowała tam przytułek dla tego przygniecionego, prześladowanego plemienia, fakt to wielkiej doniosłości, godzien głębszego zastanowienia!
Zaludnianie Liberji mieszkańcami ciemnymi, niedoświadczonymi, na pół dzikimi, zaledwo oswobodzonymi z więzów niewoli, przedłuży nieskończenie perjod ciężkich walk, bolesnych doświadczeń, perjod, który zwykle towarzyszy wcieleniu się wszystkich idei.
Są na Północy Amerykanie, wprawdzie w liczbie stosunkowo bardzo niewielkiej, i wśród tych mieliśmy już nieraz przyjemność widzieć skutek szlachetnych usiłowań. Widzieliśmy wyzwolonych niewolników bardzo szybko zdobywających sobie pozycję, dobre imię; oświatę. Widzieliśmy nawet talenty znakomite; a prawość, ludzkość, czułość, bohaterskie poświęcenie się dla wyrwania z niewoli braci, krewnych, przyjaciół, rozwinęły się w tem plemieniu do najwyższego stopnia. A nie zapomnijmy w jak zaraźliwej atmosferze, z jak nieprzyjaznemi okolicznościami musieli biedni walczyć.
Autorka tego dzieła, żyjąc długie lata na granicach Stanów niewolniczych, miała często sposobność badania tych, którym się udało zerwać więzy niewoli; wielu z nich nawet służyło u niej i dla braku zakładów naukowych, pozwalała im uczyć się z jej własnemi dziećmi. Jej doświadczenie i świadectwa misjonarzy, przebywających między zbiegłymi do Kanady niewolnikami, przekonały autorkę o niepospolitych często zdolnościach tego plemienia.
Pierwsza myśl niewolnika wyswobodzonego zwraca się ku wychowaniu. Gotów on wszystko uczynić, wszystko poświęcić dla wychowania swych dzieci. Autorka sama miała sposobność przekonać się, z jaką łatwością to plemię wzgardzone nabywa często wysokiego wykształcenia; a świadectwo nauczycieli, zajmujących się wychowaniem murzynów i powodzenia szkół, założonych w Cyncynacie przez dobroczynne osoby, wymownym są do tego dowodem.
Autorka doskonale pamięta starą murzynkę, która w domu jej ojca była praczką i córkę swą wydała za niewolnika. Zdolna, czynna, prze-