Strona:Bogusław Adamowicz - Tajemnica długiego i krótkiego życia.pdf/112

Ta strona została uwierzytelniona.

ny na trwogę. A huk dzwonów spiżowych, mieszając się z fałszywem dźwiękiem szalejących zegarów, tworzył jakiś waryacki, potępieńczy zgiełk nie do opisania. Ulice wypełniły się tłumem po brzegi. Biegano, krzyczano, tracono głowy. Powstał taki zamęt, że rząd uczuł się zmuszonym, dla przywrócenia spokoju, rozpędzić zbuntowaną ludność wojskiem. Lecz i ten środek nie okazał się dość skutecznym, gdyż z powodu niedokładności w godzinach, nawet wojsko pomyliło rozkazy — zaczęło strzelać za wcześnie....
Wobec takiego stanu rzeczy nietylko już sama ludność, ale i władze z całą powagą zażądały od mistrza, aby natychmiast doprowadził zegary do porządku.
Mistrz, wyzyskawszy po kolei wszystkie środki i sposoby, na jakie się zdobyć mogła jego olbrzymia, wsparta wieloletniem doświadczeniem wiedza, przyszedł do przekonania, że nie ma sposobu zaradzenia złemu. Ciężko mu było jednak obwieścić ludowi tę prawdę, prawdę zapowiadającą ojczyźnie jeszcze gorsze nieszczęścia, a dla niego samego będącą zupełnem bankructwem firmy.
Na szczęście był on nietylko wielkim uczonym i zegarmistrzem, lecz i człowiekiem geniu-