Strona:Bogusław Adamowicz - Tajemnica długiego i krótkiego życia.pdf/115

Ta strona została uwierzytelniona.
II.

Zmiarkowawszy kierunek, w którym należało dążyć, wyszedł mistrz z domu w nocy i przyszedł do podnóża wysokiej góry. Tam znajdowała się tajemna, znana tylko nauce jego pieczara, w głębi której było niewidzialne dla niebacznego oka wejście do głuchych, podziemnych korytarzy, rozbiegających się w rozmaitych kierunkach.
Zapuszczając się jednym z nich, głównym, schodził zegarmistrz w zupełnej ciemności coraz niżej w głąb ziemi, zbliżając się ku jej środkowi. Wkrótce jednak zaczęło się robić widniej z powodu jakiegoś magnetycznego światła i w tym czerwonawym odbłysku, zarysowały się z lekka kontury wielkich, poszarpanych głazów.
Im głębiej schodził zegarmistrz, tem bajeczniejsze sezamy nieprzebranych bogactw wnętrze ziemi roztwierało przed nim. Jak złomy skał,