Strona:Bogusław Adamowicz - Tajemnica długiego i krótkiego życia.pdf/127

Ta strona została uwierzytelniona.

Był pewien dziwny, chociaż prosty człowiek, który nie kochał ludzi.
Mieszkał samotnie, w starym zamku nieopodal cmentarza. Co robił, nikt nie wiedział, bo nikt nie przestąpił progu jego domu. Wiedziano tylko, że każdej nocy do rana w najwyższem oknie jednej z wież ponurego zamku paliła się lampa, której światło przez ludzi z miasta, z powodu oddalenia, mogło być wzięte za gwiazdę.
Człowiek ten nie marzył nigdy o miłości, i nigdy nie zatrzymał wzroku dłużej na żadnej dziewicy, chociażby tak pięknej, że swoją urodą ściągała spojrzenia nawet starców.
Aż spotkał wreszcie jedną — najpiękniejszą.... Lecz było to w dniu, gdy na niej już spoczął wzrok aniołów...
Wtedy ją ujrzał poraz pierwszy w życiu; a była otoczona wielotysięcznym tłumem, i oczy wszystkich patrzyły na nią — na jej twarz białą i blado uśmiechającą się do błękitów; zaś