Strona:Bogusław Adamowicz - Tajemnica długiego i krótkiego życia.pdf/37

Ta strona została uwierzytelniona.

jego, imię i pracownia, poszły w niepamięć. Przyszła mu widocznie myśl przekazania potomności, chociażby wspomnienia o sobie portretem własnym, który zamierzył wykonać z całą wiernością i realizmem prawdy.
Szybko warstwami farb wypełniało się płótno. Coraz wyraźniej wynurzała się twarz i cała postać mistrza. Ale w jakiejże formie?!...
Niemowa wszedł z supełkiem, z którego wydostał jakieś przybory malarskie. Wiedziony ciekawością stanął za plecami pana swego i przyglądał się obrazowi...
Lecz oczom swoim nie wierzył...
Niespokojnymi gestami zapytał, co ma przedstawiać malowane dzieło?
Malarz wytłumaczył mu również na migi, że robi swój portret.
Chłopak powlókł obłędnym wzrokiem po płótnie i po swym panu, postał czas jakiś, nie rozumiejąc nic zgoła — lecz wreszcie twarz jego przybrała wyraz zgrozy; chwycił się nagle za głowę i wydawszy dziki krzyk głuchoniemego — wybiegł.
A malarz niewzruszony, wykończał dalej swe dzieło.
Niemowa nie wracał. Przez wiele dni nikt nie zaglądał do pracowni, a malarz nie pokazy-