Strona:Bogusław Adamowicz - Tajemnica długiego i krótkiego życia.pdf/44

Ta strona została uwierzytelniona.

mi. Jakgdyby całe ciało jego, niezgrabne i nieudolne, posiadało podniosłą władzę widzenia.
Ale zupełnie dziwnem było, że on nie umiał zdobyć się nawet na to, na co zdobywa się każdy najnieudolniejszy sprzęt pokojowy, ba, każde najprostsze byle ciało fizyczne.
Oto któregoś dnia, bawiąc się w oknie, zapatrzył się w jakąś lecącą przez ulicę muchę, przechylił się nieuważnie i wypadł z drugiego piętra. Matka wydała krzyk przerażenia i, zbiegłszy po schodach z taką szybkością, jakgdyby zamierzała złapać go jeszcze w locie, w jednej chwili znalazła się przed domem, gdzie asfaltowy chodnik i twardy bruk zapowiadały małemu niechybne roztrzaskanie czaszki.
Ale nie znalazła tam dziecka. Czyżby upadek był tak potężny, że malec rozbił się w nicość?!... Lamenty jej ściągnęły zbiegowisko. Szukano długo — bez skutku. Aż wreszcie jakiś fanfaron zadarłszy głowę do góry ujrzał potworka na dachu przeciwległego domu, domu o dwa piętra wyższego, niż ten, z którego wypadł.
Siedział bezradny, zbiedzony i, niewiedząc jak zejść na dół, wydawał ciche kwilenie. Musiano wezwać straż ogniową, by zapomocą bar-