Strona:Bogusław Adamowicz - Tajemnica długiego i krótkiego życia.pdf/45

Ta strona została uwierzytelniona.

dzo długiej drabiny znieść go z tej wysokości. Potworek nie umiał nawet spadać. Zdarzenie to bardzo zaniepokoiło całą ludność miasta, a tęższe głowy mieszkańców niemal wybiło z równowagi.
Rodzice jednak w skrytości serca teraz zaczęli być nawet trochę dumnymi z syna: to nic, że głupi i brzydki, ale ma w sobie coś, czego inne dzieci nie mają. Zawsze ta sama słabość, u tych starych, nawet dla najniegrzeczniejszego dziecka...
Minęło wiele miesięcy; potworek oprócz jedynej właściwości, że spadał w górę, nic osobliwego nie dokazał i jeszcze ciągle nie umiał chodzić. Aż naraz zdjęła go chęć zerwania z upartem niedołęstwem nóg swoich.
Raz, wieczorem, ku niewymownej radości całego rodzeństwa, wysunął się zwinnie z krzesełka — i poszedł. Wszyscy klasnęli w dłonie. Lecz niedość mu było dokazać tej bardzo trudnej sztuki — tylko pójścia! Rozchodził się tak na dobre, że nie zwrócił uwagi nawet na taką przeszkodę, jaką stanowi w spacerze ściana.... Przebywszy bowiem podłogę, przesadziwszy meble, w dalszym ciągu wszedł na ścianę bez ceremonii i, depcąc po obrazach, dostał się do sufitu, po którym przeszedł głową na dół i z tą