Strona:Bogusław Adamowicz - Tajemnica długiego i krótkiego życia.pdf/58

Ta strona została uwierzytelniona.
IV.

Może to było tak. I dlatego właśnie całe duże miasto, złożone z ludzi logicznie myślących, nie mogąc sobie poradzić z takiemi niedorzecznościami, niemogąc potworka ani przerobić, ani umorzyć, postanowiło nareszcie na inny sposób go zniszczyć, a mianowicie — zupełnem nieuznaniem. Zaczęto nie uznawać ani jego osoby, ani nic z tego, cokolwiek on zwykłego lub niezwykłego uczynił, tak, jakby go nie było wcale na świecie.
Był to sposób niezgorszy — lecz dla inteligencyi. Natomiast lud prosty, który też o potworku słyszał, a który też myśli logicznie i zdrowo, uderzony jego dziwnemi czynami, zaczął w prostocie ducha zastanawiać się: »Czy to aby tylko czasem nie nowy jaki święty, albo prorok, broń Boże!«...
Zaczęli więc po wsiach gromadzić się ludziska i wreszcie wielotysięcznym tłumem, z wójtem na czele, pociągnęli ku miastu, przed dom,