Strona:Bogusław Adamowicz - Tajemnica długiego i krótkiego życia.pdf/87

Ta strona została uwierzytelniona.
III.

Jeżeli miłość wzajemna jest i na ziemi wielkiem dobrem, to wyobraźmy sobie, jako rozkoszną musi ona być tam, gdzie samo już przebywanie daje niezamąconą radość.
Czyż można byłoby się dziwić zatem, gdyby królewicz nasz wobec nadmiernego szczęścia, jakie dostało mu się w udziale, zapomniał o kraju rodzinnym, i po dziś dzień pozostał w bajce. Takby było z pewnością, gdyby nie zrządzenie, które zamąciło nienaruszony spokój jego rozkosznej egzystencyi.
W szeregu przyjemnych widzeń, piastujących go każdej nocy, nawiedził go raz sen, niezwykły w tamtejszych stronach, sen zresztą piękny bardzo, ale smutny i wzruszający do głębi. Przyśniło mu się niebo czerwone od zorzy polarnej, wielka posępna równina śnieżna i na niej brudne, dymiące się jurty ojczyzny. Wewnątrz jurt ujrzał wszystkie troski, łzy i nieszczęścia jego najbliższych, najdroższych ludzi.