go i poszedł przez pokoje aż do krzesła królewny, za którym mruknął z cicha.
Królewna się obejrzała, poznała niedźwiedzia, oddaliła się z nim zaraz i spytała, czego żąda.
— Mój pan, junak Radosny, który zabił smoka, przysłał mnie po owoce z królewskiego stołu.
Królewna uśmiechnęła się za całą odpowiedź i wezwawszy ogrodnika, rozkazała mu odnieść za niedźwiedziem kosz najpiękniejszych owoców z królewskiego ogrodu.
Ogrodniczek z niemałym strachem niósł kosz przez całe miasto za groźnym przewodnikiem, który odebrał mu go przed oberżą, pokosztował z wierzchu kilka smacznych jagód, resztę zaś wiernie odniósł swemu panu.
— No, teraz jeszcze mi wina brakuje — rzekł tenże do oberżysty; — może założycie się ze mną, że tego nie dostanę?
Lecz oberżysta nie chciał słuchać o zakładzie, choć bardzo był zdumiony wszystkim, co się stało. Rycerz tymczasem rzekł do lwa:
— Mój przyjacielu, sam lubisz napić się
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/355
Ta strona została uwierzytelniona.