Kiedy się nasycili, wzięli kosz, laskę zrobioną ze stu funtów żelaza i udali się na poszukiwanie kryjówki karła, gdyż wiadomą jest rzeczą, że w takich skrytkach olbrzymie można znaleźć skarby. Pnąc się na górę doszli wreszcie do szczeliny wąskiej, ciasnej i ciemnej, w którą trzeba było się spuścić. Przywiązano kosz do sznura, Janek wsiadł do kosza razem ze swoją laską i spuszczono go w przepaść.
Jechał długo, bardzo długo wśród zupełnej ciemności, na koniec stanął na gruncie. Tu znalazł drzwi żelazne bardzo sztucznie zamknięte, lecz wyważył je sztabą, a gdy upadły, olśnił go blask cudny, napełniający tę podziemną grotę. Płynął on z góry, choć nie można było poznać, skąd pochodzi. Pośród tej jasności raził oczy blask diamentów i drogich kamieni, którymi wysadzane były ściany groty. Wkoło przy ścianach stały kryształowe skrzynie, z których każda pełną była innych kosztowności: w tej złoty piasek, w drugiej perły, tam rubiny, szafiry, szmaragdy, brylanty, skarby, jakich żaden może monarcha nie posiada. A w głębi na wysokim tronie ze złota
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/38
Ta strona została uwierzytelniona.