brawszy piękną królewnę, a on czyż ma umrzeć tutaj głodową śmiercią? w tak młodym wieku, obok tak cudnych klejnotów?
Spojrzał dokoła, wszystko jaśniało radośnie, tylko zabity karzeł niby ciemna plama leżał nieruchomy u stóp tronu, na posadzce z kości słoniowej.
Wtem na palcu zabitego coś zamigotało i Jankowi błysnęła myśl szczęśliwa. Pochylił się nad nim szybko, zdjął brylantowy pierścień, włożył na serdeczny palec i obróciwszy szybko szepnął:
— Chcę być na górze.
W mgnieniu oka coś go porwało i wyniosło na miejsce, gdzie się znajdowała szczelina; lecz nie było tu już nikogo.
— Chcę być w zamku — pomyślał Janek i w tejże samej chwili znalazł się w zamku, gdzie również daremnie szukał śladów dziewicy i wiarołomnych przyjaciół.
Zrozpaczony zdjął pierścień i rzucił o ziemię, gdy wtem zjawił się przed nim duch w mglistej postaci i pokornie szeptał, czego żąda.
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/41
Ta strona została uwierzytelniona.