Strona:Czerwony kogut.djvu/148

Ta strona została uwierzytelniona.
—   142   —

dować na wóz, a i w domu rozpuściła się, jak pantofel! nie zamiata, nie robi porządków, po sam nos w śmieciach i błocie ugrzęzła, jak Świnia.
— Właśnie, i teraz nie wraca: niema z kim siana wyładować.

∗             ∗

Kto spóźnił się tej jesieni z sianiem żyta, ten dużo stracił, bo gęste tumany i częste deszcze tak rozmoczyły rolę, że nie sposób było uporać się z tą robotą. Wingisowie zwykle spóźniają się ze wszystkiem, dlatego i żyto zasiali w mokrą, rozmiękłą rolę.
Ojciec szykował się iść orać. Jan prowadził konie, ale przystanął i wszedł do odryny. Katarzyna wywiewała żyto.
— Podaj uprząż z odryny! — wołał ojciec.
— Janeczku! zanieś ojczulkowi uprząż! — poprosiła Katarzyna.
— Widzieliście, pies psa, a psi ogon ani rusz! tak i tu! Na mnie wołasz, a sama nie możesz?
— Przez zboże nie będę chodziła, weźcie sami!
— Nie pyskuj tutaj, a idź przyorywki wyrównywać. Dość już tego szastania się po odrynie.