Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/360

Ta strona została przepisana.

maryusza dotknął się jego szerokiego czoła, wstrząsnął się i umarł.
Sprowadzono drugiego byka, ale i ten padł również. Tak samo trzeci, po nim czwarty. Wszystkie szły do ołtarza osłabione, bezsilne, ledwie trzymające się na nogach, jakby śmiertelną chorobą dotknięte, i ryczały posępnie.
Szmer przerażenia przebiegł w wojsku. Było to straszliwą wróżbą.
Utrzymywali niektórzy, iż kapłani etruscy otruli byki przez zemstę za to, że cesarz gardził ich radami.
Dziewięć byków padło w ten sposób. Dziesiąty, zerwawszy pęta, uciekł, z rykiem pomknął na pole i nie dał się złapać.
Rozprzęgło się całopalenie. Augurowie uśmiechali się złośliwie.
Kiedy przystąpiono do rozplatania martwych zwierząt, Julian doświadczonem okiem wróżbiarza ujrzał we wnętrznościach niewątpliwe znaki złowieszcze. Odwrócił się z twarzą wybladłą, nadaremnie próbując się uśmiechnąć. Nagle zbliżył się do ołtarza i z całej siły kopnął go nogą. Zachwiał się ołtarz, ale nie upadł. Tłum, jak jeden człowiek, wydał ciężkie westchnienie. Prefekt Salustyusz podbiegł do cesarza i szepnął mu do ucha:
— Żołnierze patrzą... Lepiej przerwać składanie ofiary...
Julian odsunął go i znowu pchnął ołtarz nogą tak silnie, że go obalił. Rozleciały się węgle, ogień zagasł, tylko dymy wonne wzniosły się gęstszymi kłębami.
— Biada nam! biada!.. Znieważono ołtarz!.. — jęknął jakiś głos w tłumie.
— Mówię ci, że zwaryował! — mruknął przerażony Hormizda, ściskając dłoń Dagalaifa. — Spojrzyj tylko na niego! Że też inni tego nie widzą...