Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/401

Ta strona została przepisana.

— Nie, nie! Byłem tylko w tłumie i krzyknąłem raz czy dwa razy: „Bijcie ich!” To było jeszcze za Augusta Juliana. Mówiono wtedy: „Cesarz sobie życzy, żeby burzyć kościoły galilejskie.” Tośmy burzyli. A teraz źli ludzie donieśli, jakobym ukradł z pod ołtarza puhar srebrny. A ja nawet nie wchodziłem do kościoła, tylko z ulicy krzyknąłem ze dwa razy: „Bij, bij”! Ze mnie człowiek spokojny. Mam sklepik nędzny, ale na placu bardzo ludnym, i niech tylko się co najmniejszego stanie, zaraz mnie zaplątają. Albo to ja dla siebie? A mnie co po tem? Mówili: „Taki rozkaz!” Ach, obrońcie mnie, zlitujcie się nade mną!
— Jesteś chrześcijaninem, czy poganinem? — pytał Juniusz.
— Kiedy sam nie wiem! Przed cesarzem Konstantynem składałem ofiary bogom. Potem ochrzcili mnie. Za Konstancyusza, nastąpił aryanizm, więc i ja zostałem oryaryaninem. Potem olimpijczycy panowali. Byłem hellenem. Obecnie widać znowu wracają do tego, co było na początku. Chciałbym okazać skruchę i powrócić do kościoła aryańskiego, ale boję się znowu pomylić. Burzyłem świątynie bogów, potem je odbudowywałem, a potem burzyłem znowu! Więc mi się wszystko pomieszało w głowie!.. Sam nie wiem, czem jestem. Słucham zwierzchności, ale nigdy nie mogę utrafić na prawdziwą religię. Wiecznie albo za wcześnie, albo za późno! Nie mam chwili spokoju; już taki mój los widać: biją za Chrystusa i biją za bogów... Żal mi dzieci... Broicie mnie, dobrodzieje moi, wyswobódźcie Cykumbryka, pokornego sługę waszego!..
— Nie obawiaj się, mój drogi — rzekł Gargilian z uśmiechem: — będziesz uwolniony. Postaramy się o to.