W gwiezdnych obrotach, mniemając, jakoby
Wszystko się w tamtym tworzyło warsztacie.
Swobodnej woli; brak-by z tego względu
Za cnotę szczęścia, a za grzech żałoby.
Lecz choćby wszystkich, to i w tym przypadku
Światło wam dane na obejście błędu
I zrazu onych sił ulega wadze,
Dobrze karmiona wygra na ostatku.
Wyście poddani; z nich jest w ludzkim tworze
Rozum, nad którym gwiazdy tracą władzę[1].
W was jest przyczyna i tej się dowiècie;
Oto ją dla was znajdę i wyłożę:
Na ziemię schodzi od bożego stoła,
Kwiląc i śmiejąc się jak małe dziècię.
Nic, lecz byt szczęsny chowając w pamięci,
Popędem dąży, gdzie ją rozkosz woła.
Nieostrzeżona, za tem dobrem bieży,
Jeśli wędzidło nie sprostuje chęci[2].
Przełożyć króla, któremu zaświta
W stolicy prawdy bodajby szczyt wieży[3].
- ↑ W. 64—81. Wykład teorji wolnej woli, jak się przedstawia w Sum. theol. św. Tomasza z Akwinu oraz u innych Ojców Kościoła.
- ↑ W. 88 93. Wykład teorji grzechu. Popędem przyrodzonym duszy ludzkiej jest szukanie rozkoszy. Nieoświecona rozumem chwyta za rozkosz pozorną, zatem mądry prawodawca winien na nią nakładać wędzidło.
- ↑ bodajby szczyt wieży tj. przynajmniej sprawiedliwość.