Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/617

Ta strona została uwierzytelniona.
PIEŚŃ XXVI.[1]

Gdym nad ślepotą moją stał w żałobie,

Z ognia, którego uległem pożodze
Tchnął duch[2] i ciągnął uwagę ku sobie,

Mówiąc: »Zanim twój zmysł odzyska wodze,

Co się od blasku mojego podarły,
Stratę rozmową tobie wynagrodzę.

Mów: na jakim się fundamencie wsparły

Kochania twoje? Niech cię nie przestrasza
Ciemność; omdlały wzrok twój, nie umarły.

10 
Bo pani, co cię w te światy zaprasza,

Ma w swoim wzroku moc, którą na chore
Źrenice miała dłoń Ananijasza«[3].

13 
»Niechże uleczy«, rzekłem: »w każdą porę

Oczy me dla niej jak wrota otwarte,
Którędy wniosła ogień, co nim gorę.

16 
Dobro, na ten dwór wszystek rozpostarte

Jest mego ducha alfą i omegą,
Ilekroć miłość tchnie na jego kartę«[4].

19 
Usta, com przez nie zbył przestrachu mego

Upewnion, że mię nie tknęła ślepota,
Znów mię do dalszych wyjawień podżegą:

22 
»Przez gęstsze« — prawi — »siać musisz rzeszota

I wyznać, czyjej to dłoni napięcie
Ku prawym celom twoje strzały miota?«

25 
»W filozoficznym prawdy argumencie

Oraz w powadze, co się zeń wyłania,
Ta miłość swoje hartuje pieczęcie.


  1. VIII. Niebo gwiaździste. C. d. Sw. Jan. Pierwszy człowiek.
  2. Tchnął duch, — św. Jana Apostoła.
  3. Ananiasz zdjął ślepotę z ócz Szawła. Patrz Dzieje Ap., IX. 10 i nast.
  4. W. 16—18. Na pierwsze pytanie św. Jana: kto jest przedmiotem twej miłości, Dante odpowiada: Ilekroć we mnie obudzi się pragnienie miłosne, celem jego jedynym jest Bóg.