Popatrzał na mnie, a potem mi rzucił
Dumne pytanie: »Kto są twoje dziady?«
Co chciał, krótkimi wyznałem wyrazy;
Więc on brwi nieco ku górze obrócił[1]
Na ród mój wojnę od wieków zażegli,
Toż w polu pomstę z nich brałem dwa razy«[2].
Odparłem; »wzięli zasię gród zabrany;
Twoi w tej sztuce byli mało biegli«.
Widny po brodę, duch z bliskiej mogiły:
Myślę, że klęczał w swej trumnie kolany.
Gość miał mu z moją zjawić się osobą
I nagle oczy mu się zasępiły.
Więzień szczytne cię wiedzie przyrodzenie,
Kędyż jest syn mój[4] i czemu nie z tobą?«
Rzekłem, »tam stoi mąż, co mną się para:
Twój Gwido, rzkomo miał go w małej cenie«.
Dosyć mi o nim powiedziały wieści,
Stąd przemawiałem świadom. A wtem mara
»Jakto, miał, mówisz? Czyż-by już nie bawił
Na jasnym świecie, gdzie blask oczy pieści?«
- ↑ brwi nieco ku górze obrócił, przypominając sobie nazwisko Alighierich.
- ↑ pomstę z nich brałem dwa razy. Ghibellini po dwakroć wypędzili Gwelfów z Florencji: pierwszy raz za Fryderyka II w 1248 r., drugi raz w 1260 r.
- ↑ przecież się postrzegli. Gwelfowie powrócili do Florencji w 1251 r. i w 1266 po śmierci króla Manfreda; tego ostatniego wejścia Farinata już nie widział, gdyż zmarł 1264 r.
- ↑ Kędyż jest syn mój? Przemawiającym jest ojciec Gwidona Cavalcantego, słynnego poety. Nie wiadomo dlaczego Gwido mało cenił Wirgiljusza: była to może antypatja poety lirycznego do epika lub poety włoskiego do łacinnika, lub wreszcie filozofa do opowiadacza baśni.